2024 Autor: Harry Day | [email protected]. Ostatnio zmodyfikowany: 2023-12-17 15:52
Kobieta poprosiła o pomoc. Jej najstarszy syn rani młodszą córkę, śmieje się z niej i nieustannie doprowadza ją do łez. Wiele razy z nim rozmawiałem, nawet go ukarałem, ale wszystko poszło na marne. Postanowiłem więc spróbować się umówić.
Stawiamy substytuty dla klientki i jej dwójki dzieci. Dzieci uśmiechają się do siebie i swoich matek, trzymają się za ręce.
Ale matka odwraca się od nich, mówi, że boli ją patrzenie w ich kierunku.
Wygląda na to, że kobieta widzi w swoich dzieciach jakąś historię przodków, projektuje ją na teraźniejszość.
Wyciągam z rekwizytów duży szal i przykrywam nim dzieci. Proszę kobietę, żeby spojrzała na szal.
Wyciągam dzieci spod chusty w najdalszy kąt sali, a na ich miejsce umieszczam figurkę „historia rodziny”.
Nową figurę owijam tym szalem.
Kobieta patrzy na nową postać – „Tak, to ona mnie przeraża”.
Nowa postać chichocze – „I przerażam wszystkich”.
Spojrzała tylko na kobietę i jest całkowicie pochłonięta szalem, skręca go i drapuje wokół niej.
Skończywszy ten opatrunek, powtarza: „Tak, przerażam wszystkich. Bo jestem w ogrodzie strachem na wróble”.
I idzie przez korytarz chodem… osobiście mogę ją porównać tylko z chodem osoby z porażeniem mózgowym.
Ale podobno nie jestem sam, na korytarzu słychać szept „mózgowe porażenie dziecięce, mózgowe porażenie dziecięce.”.
Pod szalem odgaduje się zarys dłoni, nie są one naturalnie wygięte i dziewczyna nie może nimi poruszyć. Z tym wszystkim, co ważne, chodzi po korytarzu i opowiada, jak dobrze sobie radzi. Proszę tę dziewczynę, aby spojrzała na zastępcę klienta: - Nie jest dla mnie interesująca, jest tutaj zbędna. Chociaż przypomina mi kogoś …
Ta, która cały czas się ze mnie śmieje.” Odbieram zastępcę klienta, na jej miejsce stawiam postać „ta, która się śmieje”.
Ona naprawdę się śmieje, wskazuje palcem na dziewczynę w szalu, - "Jest brzydka". Dziewczyna w chuście patrzy na nową postać z wysoko uniesioną głową: „To tylko mała dziewczynka, nic nie rozumie”.
Dziewczyna zwraca się do mnie: „Wygląda na to, że żartowałem z niej, zraniłem ją”.
To jasne. Ale czym dokładnie jest ta historia, wciąż nie jest dla mnie jasne. Gdyby tylko dziewczyna na ulicy spotkała pacjenta z porażeniem mózgowym i śmiała się z niej, nie byłoby takiej ogólnej kontynuacji.
Krewni? Może siostry? Za plecami dziewczyny kładę jej rodziców, matkę i ojca.
Podchodzi do nich dziewczyna w szalu. „Ona jest chora”, mówi matka, „z litości zabraliśmy ją do domu. Nie jest naszą krewną”. Ojciec kiwa głową na znak zgody, - "Tak, to nie jest nasza krewna".
Po rozmieszczeniu cyfr w polu widzę naruszenie porządku ogólnego. Zgaduję. Kładę dziewczynę przed postacią w szalu i proszę, żeby powtórzyła za mną słowo. Dziewczyna powtarza - „Mama”. Postać w szalu ma płynące łzy - "Tak, to prawda". Dziewczyna uśmiecha się, ale już nie jest zła - "Dziwne, stało się to jakoś bardzo łatwe dla mnie. I chcę ją przytulić. Mogę?"
Przytula matkę. Postać, którą pierwotnie nazywaliśmy matką, odsuwa się na bok. „Tak, to prawda. Wychowałam ją jako córkę, ale nie urodziłam tej dziewczynki”. Szkoda patrzeć na pseudo-matkę, obok niej postawiłem figurkę "własnych dzieci". Ten utwór sprzeciwia się, mówi, że nie ma go w terenie. Najwyraźniej ta kobieta nie miała naturalnych dzieci. Pozostaje zająć się ojcem. Nadal stoi obok dziewczyny i postaci w szaliku. Proszę dziewczynę, żeby na niego spojrzała, - „Na co tu patrzeć? To jest mój tata. Tutaj mama i tata są blisko”. Ojciec nawet się nie zgadza i usprawiedliwia: „Co miałem zrobić? Moja żona i ja nie mieliśmy dzieci”. Wygląda na to, że zabrali chorą do domu nie tylko z litości. Liczby ułożyłem według ogólnej kolejności. Przyprowadzam do nich zastępcę klienta. Potem następują permisywne frazy i ukłon. Odwraca się plecami do historii przodków i jest teraz gotowa spojrzeć na swoje dzieci. Matka i dzieci uśmiechają się do siebie, przytula je: „Teraz wszystko jest w porządku”.
Przed opublikowaniem artykułu celowo skontaktowałem się z tym klientem. Minęło półtora roku. W tym czasie najstarszy syn nigdy nie doprowadzał najmłodszej córki do łez.
Zalecana:
Wszystko Boli. Nic Nie Pomaga! Albo Dlaczego Praca Nad Sobą Nie Daje Rezultatu
Dość często przychodzą do mnie klienci, którzy wypróbowali już wszystkie możliwe metody pracy ze sobą, przeczytali dużo książek, odbyli wiele praktyk, uczestniczyli w dużej liczbie seminariów. Dużo wiedzą, sami potrafią powiedzieć każdemu psychologowi, co jest z nimi nie tak i jakie są przyczyny ich kłopotów.
„Mam Dla Ciebie Złą Wiadomość: Miłość Do Dzieci Jako Taka Nie Istnieje”. Jak Rodzice Okaleczają Swoje Dzieci
„Młodzież się pomyliła”, narzeka starsze pokolenie. Wychodząc z tego przekazu, można odnieść wrażenie, że gdziekolwiek nie spojrzymy, otaczają nas zniewieściali mężczyźni, „informatyczni” czający się w swoim wirtualnym świecie, wyemancypowane histeryczki i dziewczyny, które marzą tylko o tym, jak szybko poślubić bogatego „cukruka”.
„Podziel Się Z Przyjaciółmi”: Druga Strona Medalu
Czy zdarzyło Ci się kiedyś, że po wydrukowaniu kolejnego posta i podparciu go zdjęciem (lub odwrotnie – w zależności od typu portalu społecznościowego), czujesz pustkę w duszy? Popularna mądrość mówi: wspólny smutek to połowiczny smutek, wspólna radość to podwójna radość.
Być Przyjaciółmi Lub Nie Przyjaźnić Się Ze Swoimi Dziećmi
Kiedy zostajemy rodzicami, zadajemy sobie pytanie, czy robimy wszystko dobrze? Wydaje mi się, że dzisiaj ta sprawa jest bardzo poważna na porządku dziennym. Współcześni rodzice, jeszcze przed narodzinami dziecka, starają się czytać książki o wychowaniu dzieci, uzyskują wiele porad i decydują, co będą robić, jak wychowywać i rozwijać swoje dziecko.
Moje życie To Gówno, Czyli Skąd Wiesz, że Użal Ci Się Nad Sobą?
Chwile użalania się nad sobą są charakterystyczne dla absolutnie wszystkich ludzi. Dla niektórych jest to „krótka pauza” przed dalszym ruchem do przodu w kierunku zamierzonego celu, rodzaj „odpoczynku” od nagromadzonych problemów. Dla osób niepewnych siebie jest to próba, czasem bezowocna, przyciągnięcia uwagi i sympatii otaczających ludzi.