2024 Autor: Harry Day | [email protected]. Ostatnio zmodyfikowany: 2023-12-17 15:52
W tej chwili samotnie wychowuje trójkę dzieci i próbuje budować relacje z nowym mężczyzną, które też okazują się nie bardzo proste i podobne do wszystkich poprzednich. Właściwie to rzeczywiste komplikacje tych relacji były ostatnią kroplą, która skłoniła V. do poszukiwania psychoterapii
Przez dość długi czas V. szczegółowo opisywała mi trudności występujące w jej związku. Treść opowieści zawierała sporo tragicznych epizodów, które w innych okolicznościach mogły wywołać wiele współczucia, litości, a może nawet bólu. Jednak prawie przez całą historię V. byłem raczej w myślach i fantazjach na temat własnego życia i myślałem o nieistotnych wydarzeniach.
Doświadczając okresowo niejasnej winy, starałem się wysiłkiem woli powrócić do kontaktu z V., jednak udało mi się to zrobić tylko na kilka minut, po czym ponownie „samolubnie” pogrążyłem się w doświadczeniach drobiazgów mojego życia. Najwyraźniej nasilenie skłonności do ignorowania V. przekraczało moje siły. Zatrzymując się w tym procesie i wracając do kontaktu z V., złapałem się na wyraźnej obojętności wobec jej historii. Doświadczenie to było dla mnie trudne, a czasem wręcz rozdzierające. Poinformowanie o tym V. wydawało mi się okrutne i nieekologiczne. Biegałam w głowie o możliwych interwencjach, które w takiej sytuacji mogłyby się przydać. Po pewnym czasie, po powrocie do kontaktu z V., przyłapałem się na tym, że uświadamiałem sobie emocjonalną mieszankę obojętności, która istniała już od jakiegoś czasu, i nową, dość wyraźną litość i irytację, która się pojawiła. Poza tym wyraźnie czułam, że nie nadawałam się do całej aktualnej sytuacji terapeutycznej, którą do tej pory determinowała jej historia. Mimo to zdecydowałem się zaufać zjawiskom, które pojawiły się w kontakcie i umieściłem je w kontakcie z V. W odpowiedzi rozpłakała się, poczuła się niepotrzebna, porzucona i zaczęła doświadczać do mnie uczuć, zaskakująco przypominających jej doświadczenia związków z poprzednich małżeństwa. Sytuacja, która wydaje się przypominać ślepy zaułek, z którego obecnie nie było wyjścia.
Napięcie utrzymywało się przez jakiś czas, po czym V. powiedział: „Dlaczego tak łatwo mnie zignorować?!”. Odpowiedziałam, że trudno mi znaleźć się w sytuacji, która merytorycznie zakłada potrzebę mnie, mojej troski i zgodnie z wewnętrznymi odczuciami – zarówno własnymi, jak i samej V. – czuję się zupełnie niepotrzebna. Takie stwierdzenie bardzo zaskoczyło V. w sensie niedopasowania jej oczekiwań wobec mnie jako osoby zdolnej do jej ulżenia, braku jakichkolwiek potrzeb i pragnień wobec mnie. Poprosiłem V., aby nie ograniczał się do realizacji takiego odkrycia, ale aby spróbował zetknąć ze mną wszystkie elementy tego impasu. Innymi słowy, poprosiłem ją, by powiedziała mi oba zdania: „Naprawdę cię potrzebuję!” i „Odejdź, sam sobie poradzę!” Pora mnie zaskoczyć - napotkaliśmy znaczny opór wobec tego eksperymentu. Po pewnym czasie V. jednak wypowiedział te zdania i już przy pierwszych słowach jej głos drżał, a gardło skręcało się w konwulsjach. Nagle poczułem w odpowiedzi ostry rozdzierający ból, tak jak powiedział V. Spojrzała na mnie wilgotnymi, zaczerwienionymi oczami i przyznała, że równie nie do zniesienia jest dla niej rozpoznanie potrzeby kogoś i odrzucenie ze strony innych. Powiedziałem, że współczuję jej i uważam, że ma podobno dobre powody. V. zaczął mówić, że nikt nigdy tak naprawdę o nią nie dbał. Ból nie do zniesienia wypełnił nasz kontakt, choć wydaje się, że w tym momencie był w stanie znieść znaczną intensywność doznania. Poprosiłem V., aby osobiście opowiedział mi o swoim bólu. Ta historia znacząco różniła się od tej, którą usłyszałem w pierwszych minutach sesji – była dogłębnie nasycona nie tylko słowami, ale i doświadczeniem tych słów.
Jednocześnie dość wyraźnie odczuwałem V. każdą komórką serca. V. w trakcie rozmowy powiedziała, że mówi teraz tak, jakby po raz pierwszy w życiu otrzymała prawo do swoich przeżyć, swoich potrzeb, swoich uczuć i swoich fantazji. Zasugerowałem, aby V. pozostała w kontakcie, nie próbowała od niego uciekać (pokusa ucieczki od kontaktu ze mną była bardzo wyrażona w V.) i była bardzo uważna w tym momencie na to, co teraz, właśnie w tym momencie sesja, potrzeby. V. powiedziała, że otrzymała już bardzo dużo z tego ostatniego odcinka sesji i że już niczego nie potrzebuje. Zwróciłem jej uwagę, czy to przesłanie do mnie nie jest powrotem do tej samej sytuacji, w której pragnienie czegoś okazuje się nie do zniesienia. V. ze łzami w oczach potwierdziła, że chce stąd uciec. W odpowiedzi na moją propozycję wysłuchania siebie teraz V. powiedziała, że poczuła palący wstyd z powodu świadomości, że potrzebuje kontaktu z drugą osobą.
Podziękowałem V. za odwagę, z jaką utrzymywała ze mną kontakt przy tak dużym stresie. Jednocześnie dodał, że ma prawo do swoich pragnień. V. powiedziała, że jest mi bardzo wdzięczna za to, że po raz pierwszy w życiu otrzymałam pozwolenie na moje pragnienia i za poczucie, że są one ważne dla kogoś innego na tym świecie.
Toksyczny wstyd przekształcił się w emocjonalny koktajl zawstydzenia, wdzięczności i słabo realizowanych pragnień. W tym momencie sesja się zakończyła. Na kolejnych spotkaniach V. stopniowo mniej lub bardziej skutecznie rozwijała świadomość swoich pragnień, ujawniając potrzebę opieki, uznania, swobody podejmowania pochopnych działań itp. Przedmiotem terapii był proces kształtowania zdolności V. do jasnego wyrażania swoich pragnień w kontakcie z innymi ludźmi.
Zalecana:
O Ryzyku Niedoskonałości W Procesie Psychoterapii: Przypadek Z Praktyki
G., 47-letnia kobieta, rozwiedziona, została sprowadzona na psychoterapię z powodu trudności w relacjach z dziećmi, które „prowadzą aspołeczny styl życia”. G. jest bardzo nietolerancyjny wobec swoich „potomków”, za każdym razem gniewnie je krytykując.
„Musisz Ją Zostawić! Nic Nie Możesz Zrobić, Aby Jej Pomóc!” Czy Terapeuta Ma Prawo Nie Kontynuować Psychoterapii. Sprawa Z Praktyki
Zastanawiając się nad toksycznością naszego zawodu w ogóle, aw szczególności w kontaktach publicznych, przypominam sobie pouczający incydent. Opisuje nie do końca typowy problem zawodowy, który odpowiada temu samemu nietypowemu rozwiązaniu. Zarówno opisany problem, jak i jego rozwiązanie w tym przypadku nie znajdują się w obszarze teorii i metodologii psychoterapii, ale w obszarze etyki zawodowej i osobistej.
Problemy Kardiologiczne Lub Odmowa życia: Przypadek Z Praktyki Psychoterapeutycznej
34-letni mężczyzna B. szukał terapii na niepokojące go objawy psychosomatyczne. Po przejściu dokładnego badania lekarskiego w poszukiwaniu patologii kardiologicznej w klinice i otrzymaniu negatywnego wniosku, był zagubiony i poprosił o wsparcie psychoterapeutyczne.
„Rybak Rybak…”, Czyli „problem Terapeuty” Jako źródło Psychoterapii: Przypadek Z Praktyki
Ta winieta opisuje przypadek bezpośredniej, w tym superwizji, która miała miejsce podczas jednej z grup superwizji w ramach długofalowego programu szkolenia zawodowego dla terapeutów gestalt. Terapeuta J., młoda 32-letnia dziewczyna, pracowała z klientką Z.
O Miłości I Litości - Wartość Uczciwości W Psychoterapii: Przypadek Z Praktyki
P., młoda dziewczyna, lat 25, pracująca jako urzędniczka, nie zamężna, bez dzieci. Zwróciła się ze skargami na konflikty, które pojawiają się w jej pracy i z bliskimi. Pomimo tego, że potrzebowała opieki, uwagi, ciepła, w życiu odczuwała wyraźny ich deficyt .