2024 Autor: Harry Day | [email protected]. Ostatnio zmodyfikowany: 2023-12-17 15:52
Fobia. Studium przypadku (opublikowane za zgodą klienta)
Na pierwszej wizycie klientka powiedziała, że boi się motyli (!). Boi się do granic możliwości „na śmierć” i nienawidzi lata, bo latem od motyli, w jej wyrazie „nie chowaj się, nie chowaj”…
W trakcie spotkania (sesji) stało się jasne, że powodem proszenia o pomoc i wizyty u mnie była wizyta w Muzeum Archeologicznym, w jednej z sal którego znajduje się bogata kolekcja motyli… Przeznaczona sala, klient zaniemówił i prawie stracił przytomność. Nigdy nie doświadczyła takiego strachu! Wydawało jej się, że wszystkie te motyle w sekundę wzlecą w górę i usiądą prosto na niej… Nie będzie mogła oddychać, a te Potwory czołgają się po niej nawet po jej śmierci i szydzą, obrzydliwie szeleszcząc skrzydłami. …
Tę historię przerwały okresowe szlochy i zdania:
„To było takie okropne!.. Nikt mnie nie rozumie! Wszyscy się ze mnie śmieją, kiedy zaczynam o tym mówić…”
Po raz pierwszy spotkałem się z tego rodzaju fobią i byłem nieco zniechęcony …
Strach paniki przed tak delikatnymi stworzeniami, jak motyle, jest bardzo tajemniczą fobią. I ma dwie nazwy: Lepidopterophobia i Mottephobia, oddzielając je małymi różnicami. - niektórzy obserwator.
Ale chodzi o to, że nie jedna czy dwie wyjątkowe osoby cierpią na tak cudowną dolegliwość, ale znacznie większa liczba osób. Założyli nawet kilka witryn w Internecie w celu komunikacji i wzajemnego wsparcia. „©
Na pytanie: „Jak radziłeś sobie z przejawami strachu przed motylami?”, Klient odpowiedział: „Nie ma mowy… Po prostu unikałem tych potworów przez całe życie…”
Pracowaliśmy z uczuciami, które klientka wciąż odczuwa po „tej tragedii” i zawarliśmy „kontrakt na terapię”. Oprócz warunków wstępnych w terapii była w tym jeszcze jedna ważna rzecz - prowadzenie dziennika samoobserwacji: opisywanie swoich emocji, wspomnień, lęków, tych wydarzeń, które były znaczące, ale nie były omawiane na sesjach, oraz o czym chciałbym porozmawiać na spotkaniu.
Pamiętnik okazał się bardzo przydatny i przez około 3 sesje dziewczyna przypomniała sobie i szczegółowo opowiedziała o pierwszym spotkaniu z Bestią!
„Miałem około 6-7 lat. Po raz pierwszy zostałam na noc u moich krewnych na wsi. Nocą poczułem potrzebę pójścia do toalety, w domu nie było kanalizacji centralnej, a poszedłem do takiego… no wiesz, drewnianego bunkra. Na drzwiach też było serce… Z jakiegoś powodu światło nie chciało się zapalić, a gdy już miałem wyjść, coś mnie zaatakowało! Krzyczałam, rzuciłam się do ucieczki, machając rękami… szlochając, dysząc i wreszcie otrzepałam TO!
Wujek i jego żona wybiegli z domu na spotkanie ze mną, długo trzymali mnie w ramionach, głaskali po głowie, uspokajali. A kiedy mimo wszystko uspokoili mnie i pokazali martwą już Bestię, nie mogłam uwierzyć, że przestraszyła mnie duża ćma… Następnego dnia wujek ze śmiechem opowiedział rodzicom o mojej „nocnej przygodzie”. Tata i mama śmiali się ze mnie przez całą drogę do domu! A potem jeszcze przez kilka lat przypomnieli sobie ten incydent”
Od tego punktu zwrotnego klientowi łatwiej było wymówić samo słowo „motyl”. Ale ona nadal mi nie ufała, a mój (w jej wyrazie) równy stosunek do jej strachu i patrzyła na mnie przenikliwie, gdy mówiła o tym owadzie
W tej sytuacji spotkałem się z 2 lękami klientów: 1-strach przed owadem, 2-strach przed wyśmiewaniem przez inną osobę z powodu tego samego strachu.
Okazuje się pewna formuła, w której strach pomnożony przez inny strach razem daje produkt - fobię lub tak zwany strach do kwadratu….
Na naszych sesjach wiele razy mówiliśmy o uczuciach strachu, paniki, urazy, złości, porzucenia, samotności, irytacji wobec siebie.
Dużo rysowali, rzeźbili obraz strachu, aż do momentu, gdy strach na jednym z rysunków przerodził się w pewien obraz - piękną czarną pazię, tę samą, która wywołała długotrwałą fobię klienta.
Kolejnym etapem prac było utożsamienie obrazu strachu ze „sprawcą”, już w rzeczywistości. W tym czasie do naszego miasta przybyła wystawa egzotycznych motyli, którą zaprosiłam klienta do jej odwiedzenia. Ona początkowo kategorycznie odmówiła, a potem po namyśle zadzwoniła do mnie po chwili i powiedziała, że zgadza się jechać z mężem.
Odbyłam wstępną konsultację z małżonką klienta, na której omówiliśmy możliwe opcje działania w przypadku paniki lub omdlenia klienta. A także te słowa wsparcia, uwagi, której potrzebuje.
W tej historii klient potrzebował tylko bliskiej osoby, która by się nie odpychała, nie śmiała i nie żartowała, ale byłaby tam, gdyby nagle strach „przytłoczył”. Ale jednocześnie nie będzie seplenić i pozwoli jej sama dokonać wyboru: odejść lub być sama z problemem, wezwać pomoc lub wytrwale wytrzymać napływ paniki i przerażenia. Mąż klientki zgodził się na takie warunki, powiedział, że będzie towarzyszył żonie, a jeśli coś się stanie, to natychmiast wezwie karetkę i mnie.
Wyjazd do Potworów okazał się bardziej udany, a gdy przyszła ze mną na kolejne spotkanie, kobieta nieustannie opowiadała o swoim wyczynie!
Pamiętam jej słowa:
„Kiedy wszedłem do tego pokoju, zobaczyłem wiele twarzy osób, których nie znałem, którzy po prostu trzymali ICH w dłoniach i uśmiechali się… Nie bali się ich! Wyobrażać sobie! Nie baliśmy się!…”
Dalej opisała, co się dzieje:
„Ostrożnie stałem w kącie. Mąż wyszedł z przewodnikiem, aby obejrzeć „żywe eksponaty”. I przetoczyły się po mnie: teraz duszenie, potem drżenie całego mojego ciała, potem atak mdłości, gdy inny Potwór przeleciał obok mnie. W pewnym momencie miałem już uciec, przeklinając Ciebie i całe to przedsięwzięcie
Ale podeszło do mnie dziecko. Zwrócił się do mnie z prośbą: przynieś mu kawałek pomarańczy z wysokiego stołu. I z dumą oświadczył, że to nie dla niego, że będzie karmił motyle… Byłem zaskoczony, chciałem odmówić. Ale dzieciak nie wyszedł i poprosił mnie o pomoc. Chwyciłem pomarańczę, włożyłem mu do dłoni i chciałem biec, ale przestałem… Podobno, pachnąc pomarańczowym zapachem, na jego dłoni siedział mały motylek! Chłopak roześmiał się, a potem podał mi pomarańczę wraz z motylem, mówiąc: „Teraz twoja kolej, ciociu!” Nie wiem dlaczego, ale mechanicznie wyciągnąłem rękę, a motyl wdarł się w moje dłonie. Nie pamiętam, czy oddychałem głęboko, jak mi powiedziałeś, czy całkiem przestałem oddychać i się ruszać. Zamarzłem. Mrożony! A jednocześnie czułem, że strach odchodzi. Wyparowuje ze mnie!..
Gdy podszedł do mnie mąż, ja jeszcze trzymałam w ręku owoc, już z 2 motylkami. Spokojnie pili sok ze swojej trąbki, a ja stałam i cicho płakałam… W duszy czułam taki spokój… Mąż coś powiedział, nie pamiętam co konkretnie, pogłaskał mnie po ramieniu, chyba mnie uspokoił. I opamiętałem się dopiero w tym momencie, kiedy ten chłopak znów do mnie podszedł i powiedział: „Teraz moja kolej! I wziął dla siebie pomarańczę z motylami …
Spotkaliśmy się z tym klientem jeszcze raz, miesiąc później. To była ostatnia siódma sesja w naszej relacji terapeutycznej. Dziękowała mi, chwaliła się sukcesami w pracy, w rodzinie. Podzieliła się tym, że zapisała się na kursy malowania, a motyle stały się jej ulubionym tematem do pracy z farbami!
Jak doszło do „lekarstwa” z fobii?
Postępowałem zgodnie z zasadą: „Zawsze podążaj za tymi doświadczeniami (tematami) tam, gdzie jest teraz energia psychiczna klienta”. O. E. Chuchlajew
Dlatego do umowy terapeutycznej wprowadziłem pamiętnik samoobserwacji. Również w procesie pracy stosowałam następujące metody: arteterapię, zmiany stylu życia („pójść tam, gdzie jest strasznie”), wykorzystanie technik terapii behawioralnej.
Moim pierwszym zadaniem było zademonstrowanie, jak nieustraszony jestem przed Bestią: słucham, wspieram, wypowiadam niebezpieczne słowo i stopniowo sama klientka zaczyna mówić zamiast „owad” – słowo „motyl”. Następnie proponuję narysować swój strach; potem go wyrzeźbić; weź metaforyczną kartę z wizerunkiem motyla w dłoniach, pracuj z tym obrazem; potem złapać, "neutralizować" dla siebie itp.
Powoli, przechodząc od prostych obrazów (bodźców) do poważniejszych, różniących się stopniem zagrożenia dla klienta, przeszliśmy do nauczania technik relaksacyjnych i planowania działań, gdy w pobliżu znajdzie się motyl.
Systematyczne spotkania, dyskusje, szkolenia z metod „walki ze strachem” doprowadziły do konsekwentnego wzrostu zagrożenia – wyjazdu na wystawę.
Wstępnie omówiliśmy kolejność działań, zarówno z małżonkiem klienta, jak iz samą dziewczyną, aby zmniejszyć ryzyko niebezpieczeństwa sytuacji.
A także bardzo pomogło nam dziecko, którego czyn przyczynił się do zniszczenia do końca tych negatywnych skojarzeń, które były w pamięci klienta.
Zalecana:
O Ryzyku Niedoskonałości W Procesie Psychoterapii: Przypadek Z Praktyki
G., 47-letnia kobieta, rozwiedziona, została sprowadzona na psychoterapię z powodu trudności w relacjach z dziećmi, które „prowadzą aspołeczny styl życia”. G. jest bardzo nietolerancyjny wobec swoich „potomków”, za każdym razem gniewnie je krytykując.
Problemy Kardiologiczne Lub Odmowa życia: Przypadek Z Praktyki Psychoterapeutycznej
34-letni mężczyzna B. szukał terapii na niepokojące go objawy psychosomatyczne. Po przejściu dokładnego badania lekarskiego w poszukiwaniu patologii kardiologicznej w klinice i otrzymaniu negatywnego wniosku, był zagubiony i poprosił o wsparcie psychoterapeutyczne.
Tak Się Nie Dzieje Lub Przypadek Z Praktyki
I znowu o kontuzji. Kiedyś miałem okazję pracować w placówce dziecięcej. Najciekawsze miejsce obsługi dla psychoanalityka, siedzącego w tempie psychologa, mogę ci powiedzieć. Otóż pewnego dnia otworzyły się drzwi mojego gabinetu i na progu pojawiła się piętnastoletnia dziewczynka, znana z tego, że jest właścicielką najbardziej złożonej patologii ze wszystkich dzieci.
„Jest Zamknięte” (przypadek Z Praktyki Dotyczący Relacji)
Powiem od razu, że praca została wykonana w panoramie społecznej (Lucas Derks), gdzie rozumie się, że lokalizacja projekcji uzewnętrznionych zjawisk wewnętrznych pokazuje ich dwustronne relacje z osobą, a ich zmiana (rzuty) prowadzi do zmiany wewnętrzne.
PRACA METODĄ ROZSTAWY: PIENIĄDZE (przypadek Z Praktyki)
Kiedy ludzie przychodzą do psychologa z tematem pieniędzy, najczęściej prośby można uogólnić i sprowadzić do dwóch opcji. Pierwsza opcja w różnych modyfikacjach brzmi tak: „ nie mogę zarobić », « nie wiem jak zarobić », « nie zarabiam dużo », « Zawsze mam za mało pieniędzy "