Terapia Uzależnień Emocjonalnych

Spisu treści:

Wideo: Terapia Uzależnień Emocjonalnych

Wideo: Terapia Uzależnień Emocjonalnych
Wideo: Terapia uzależnień - Joanna Flis, Zofia Szynal 2024, Kwiecień
Terapia Uzależnień Emocjonalnych
Terapia Uzależnień Emocjonalnych
Anonim

PSYCHOTERAPIA RELACYJNA…

Terapia Osobowości Współzależnej to terapia dorastania

W artykule skupimy się nie na osobach uzależnionych od różnych substancji, ale na klientach o zależnej strukturze osobowości, na osobach patologicznie przywiązanych do drugiej osoby.

W klasyfikatorach zaburzeń psychicznych przy opisie osób o strukturze osobowości zależnej stosuje się określenia „zaburzenie osobowości zależnej” (nagłówek „Zaburzenia osobowości dojrzałej i zaburzenia zachowania u dorosłych w ICD-10) oraz „zaburzenie osobowości w postaci uzależnienia”(nagłówek „Zaburzenia osobowości” w DSM-IV).

Charakterystycznymi objawami tego zaburzenia osobowości są: aktywne lub bierne przerzucanie się na innych podejmowania większości ważnych życiowych decyzji, brak samokontroli, brak pewności siebie, „przywiązanie” do osoby uzależnionej, brak granic psychologicznych, itp. Tym cechom psychologicznym często towarzyszą różne objawy … Wśród nich często znajdują się: choroby psychosomatyczne, alkoholizm, narkomania, zachowania dewiacyjne, współzależne i przeciwnie zależne przejawy.

Najczęściej struktura osobowości zależnej przejawia się w postaci zachowań zależnych i współzależnych. W konsekwencji zależność i współzależność są różnymi formami manifestacji struktury osobowości zależnej.

Łączy je szereg cech osobowych: infantylizm umysłowy, patologiczne przywiązanie do przedmiotu zależności, z tą tylko różnicą, że w przypadku zależności takim przedmiotem będzie substancja, a w przypadku współuzależnienia inna osoba.

Przedmiotem aktywności zawodowej psychologa/psychoterapeuty jest coraz częściej współzależny klient.

Typowe cechy osobowości współzależnej to zaangażowanie w życie Innego, całkowite zaabsorbowanie jego problemami i sprawami. Osobowość współzależna jest patologicznie związana z Innym: współmałżonkiem, dzieckiem, rodzicem. Oprócz wyróżnionych cech osoby współzależne charakteryzują się również:

  • niska samo ocena;
  • potrzeba stałej aprobaty i wsparcia ze strony innych;
  • niepewność granic psychologicznych;
  • poczucie bezsilności, by cokolwiek zmienić w destrukcyjnych związkach itp.

Ludzie współzależni uzależniają członków swojego systemu od siebie na całe życie. Jednocześnie współzależni aktywnie interweniują w życie uzależnionego, kontrolują go, wiedzą, jak najlepiej postępować i co robić, ukrywając swoją kontrolę i interwencję pod miłością i opieką. Drugi członek pary – uzależniony – ma zatem przeciwstawne cechy: brakuje mu inicjatywy, jest nieodpowiedzialny i niezdolny do samokontroli.

Tradycyjnie postrzega się uzależnionych jako rodzaj społecznego zła, a współzależnych jako ich ofiary. Zachowanie osób współzależnych jest ogólnie akceptowane i akceptowane społecznie. Jednak z psychologicznego punktu widzenia wkład osoby współzależnej do takich patologicznych relacji jest nie mniejszy niż osoby zależnej. Sam współzależny nie mniej potrzebuje zależnego - jest zależny od uzależnionego. Jest to wariant tak zwanej „ludzkiej” zależności.

Współzależni sami utrzymują relacje uzależnienia, a gdy eskalują do objawu, zwracają się do specjalisty, aby „wyleczyć” uzależnionego, czyli de facto przywrócić go do dawnego uzależnionego związku.

Wszelkie próby wyrwania się przez uzależnionego spod kontroli współzależnego wywołują u tych ostatnich wiele agresji.

Partner współzależnego - zależnego - jest postrzegany jako obiekt, a jego funkcja w parze współzależnych-zależnych jest porównywalna z funkcją obiektu zależnego (alkohol, narkotyk…). Ta funkcja polega na „zatkaniu dziury” w tożsamości współzależnego za pomocą przedmiotu (w naszym przypadku partnera) po to, by móc poczuć siebie jako całość, odnaleźć sens życia. Nic dziwnego, że dla współzależnego, zależny, mimo wszystkich swoich mankamentów (z punktu widzenia współzależnego), okazuje się tak ważny, bo pełni dla niego najważniejszą funkcję – nadawanie znaczeń. Bez niej życie współzależnego traci wszelki sens. Uzależniony ma do tego swój cel. Stąd silne przywiązanie współzależnego do uzależnionego.

Nic dziwnego, że Inny zajmuje tak ważne miejsce w obrazie Świata współzależnych. Ale mimo całej wagi i fiksacji na Innym, stosunek do niego jest czysto instrumentalny - jako funkcja. W rzeczywistości Inny dla współzależnego, ze względu na swoją egocentryczną pozycję, jako jednostki ze swoimi doświadczeniami, aspiracjami, pragnieniami po prostu nie istnieje. Tak, Inny jest obecny w obrazie Współzależnego Świata, wręcz przerośnięty, ale tylko funkcjonalnie.

Przyczyną powstawania zarówno zależnych, jak i współzależnych struktur osobowości jest niekompletność jednego z najważniejszych etapów rozwoju we wczesnym dzieciństwie – etapu budowania autonomii psychicznej niezbędnej do rozwoju własnego „ja”, odrębnego od rodziców. W rzeczywistości mówimy o drugich narodzinach - psychologicznych, narodzinach Ja jako autonomicznej istoty z własnymi granicami. Według G. Ammona „… ukształtowanie się granicy I w symbiozie jest decydującą fazą w rozwoju Ja i tożsamości. To wyłonienie się granicy „ja”, która przyczynia się do różnicowania „ja” i „nie-ja” w zakresie kształtowania tożsamości, staje się możliwe dzięki pierwotnym, immanentnym funkcjom „ja” dziecka. W kształtowaniu granic Jaźni dziecko zależy również od stałego wsparcia otoczenia, swojej grupy pierwotnej, zwłaszcza matki.”

W badaniach M. Mahlera stwierdzono, że osoby, które pomyślnie przechodzą ten etap w wieku dwóch lub trzech lat, mają holistyczne wewnętrzne poczucie swojej wyjątkowości, jasne wyobrażenie o swoim „ja” i kim są. Poczucie własnej Jaźni pozwala ci zadeklarować siebie, polegać na swojej wewnętrznej sile, brać odpowiedzialność za swoje zachowanie i nie oczekiwać, że ktoś będzie cię kontrolował. Tacy ludzie są w stanie być w bliskich związkach, nie tracąc siebie. M. Mahler uważał, że dla pomyślnego rozwoju autonomii psychicznej dziecka niezbędna jest autonomia psychiczna obojga rodziców. Wiodącym warunkiem takiego narodzin jaźni dziecka jest jego akceptacja przez postaci rodzicielskie. W tym samym przypadku, gdy rodzice z różnych powodów nie są w stanie zaakceptować (bezwarunkowo kochać) swojego dziecka, pozostaje ono w stanie chronicznego niezadowolenia z zaakceptowania siebie i całe życie jest zmuszane do bezskutecznych prób odnalezienia tego uczucia lub obsesyjnie „przywiązywać się” do drugiego (współzależne) lub kompensować to uczucie substytutami chemicznymi (zależne).

Pod względem rozwoju psychicznego osoby zależne i współzależne są w przybliżeniu na tym samym poziomie. Niewątpliwie jest to poziom pogranicznej organizacji struktury osobowości z charakterystycznym egocentryzmem, impulsywnością jako niezdolnością do zachowania afektu i niską samooceną. Para zależna-współzależna tworzona jest zgodnie z zasadą komplementarności. Trudno wyobrazić sobie parę osób z autonomicznym ja i współzależnym.

Łączy ich także patologiczne przywiązanie do przedmiotu uzależnienia. W przypadku współzależnej struktury osobowości takim obiektem, jak wspomniano wcześniej, jest partner. W przypadku zależnego, „nie-ludzkiego” obiektu. Mechanizm „wyboru” przedmiotu jest niejasny, ale w obu przypadkach mamy do czynienia z zależną strukturą osobowości.

Jak osoby o takiej strukturze osobowości trafiają na psychoterapię? Najczęściej psycholog/psychoterapeuta zajmuje się dwoma rodzajami prośby:

jeden. Prośbę zgłasza osoba współuzależniona, a uzależniony staje się klientem psychologa/psychoterapeuty (współzależny prowadzi lub wysyła uzależnionego na terapię). W tym przypadku mamy do czynienia z niestandardową sytuacją dla psychoterapii: klient jest współzależnym, a zależny staje się klientem. Sytuacja ta wydaje się być rokowniczo niekorzystna dla terapii, gdyż tutaj tak naprawdę nie mamy do czynienia z klientem – nie jest przestrzegany jeden z niezbędnych warunków terapii – uznanie przez klienta własnego „wkładu” w obecną sytuację problemową, a także zaprzeczenie istnieniu samego problemu. Jako przykład rozważanej sytuacji można przytoczyć przypadki, w których rodzice zwracają się z prośbą o „skorygowanie” problematycznego zachowania dziecka lub jednego z małżonków chcących pozbyć się patologicznego nawyku u partnera.

2. Współzależny sam poszukuje terapii. Jest to bardziej obiecująca opcja prognostyczna w terapii. Tutaj mamy do czynienia zarówno z klientem jak i klientem w jednej osobie. Na przykład rodzice szukają profesjonalnej pomocy z chęcią uporządkowania problematycznej relacji z dzieckiem lub jeden z małżonków chce przy pomocy psychoterapeuty zrozumieć przyczynę związku z partnerem, który mu nie odpowiada.

Jeśli w pierwszym przypadku psychoterapia jest w zasadzie niemożliwa, to w drugim klient współzależny ma szansę. Mimo to tacy klienci zwykle nie reagują dobrze na psychoterapię, ponieważ zakres ich problemów wynika z ukrytego defektu ich psychiki. Brak samokontroli, infantylizm, ograniczona sfera zainteresowań, „przyleganie” do przedmiotu uzależnienia to poważne wyzwanie dla psychologa/psychoterapeuty.

Zależni klienci są łatwo rozpoznawalni już przy pierwszym kontakcie. Najczęściej inicjatorem spotkania jest współzależna bliska krewna osoby uzależnionej – matka, żona… Często pierwszym odczuciem klienta jest zaskoczenie. I to nie przypadek. Po rozmowie z dzwoniącą matką o problemach jej chłopca naturalnie zastanawiasz się, ile ma lat? Ku Twojemu zdziwieniu dowiadujesz się, że chłopiec ma 25, 30 lat, a może nawet więcej… Natrafiasz więc na jedną z centralnych cech osobowości uzależnionego – jego infantylizm. Istotą infantylizmu psychicznego jest niedopasowanie wieku psychologicznego do wieku paszportowego. Dorośli mężczyźni i kobiety w swoim zachowaniu przejawiają nietypowe dla ich wieku cechy dziecięce - niechęć, impulsywność, nieodpowiedzialność. Tacy klienci sami nie są świadomi swoich problemów i nie są w stanie prosić o pomoc otoczenia – zazwyczaj zwracają się o pomoc ich bliscy lub ktoś prowadzi ich na terapię dosłownie „za rękę”. Psychoterapeuta będzie musiał pracować z „małym dzieckiem”, które nie jest świadome swoich pragnień, potrzeb, własnej separacji od otoczenia. Dla osób współzależnych uzależnieni zawsze pozostają dziećmi.

Praca zarówno z klientami uzależnionymi, jak i współzależnymi nie ogranicza się do relacji terapeuta-klient, ale nieuchronnie wciąga terapeutę w relację z polem. Psycholog/terapeuta nie musi pracować z jedną osobą, ale z systemem. Jest nieustannie wciągany w te systemowe relacje. Bardzo ważne jest, aby psycholog/terapeuta był tego świadomy. Jeśli angażuje się w relacje systemowe, traci pozycję zawodową i staje się nieefektywny zawodowo, ponieważ nie można zmienić systemu będąc w samym systemie.

Jedną z form „wciągania” terapeuty do systemu są tzw. trójkąty. Trójkąty są niezbędnym atrybutem w życiu osób uzależnionych-współzależnych. S. Karpman, rozwijając idee E. Berne, pokazał, że całą różnorodność ról leżących u podstaw „gier, w które grają ludzie”, można sprowadzić do trzech głównych - Ratownika, Prześladowcy i Ofiary. Trójkąt, który łączy te role, symbolizuje zarówno ich połączenie, jak i ciągłą zmianę. Ten trójkąt można postrzegać zarówno w kategoriach interpersonalnych, jak i intrapersonalnych. Każdą pozycję roli można opisać za pomocą zestawu uczuć, myśli i charakterystycznych zachowań.

Ofiara - to ten, którego życie psuje tyran. Ofiara jest nieszczęśliwa, nie osiąga tego, co mogłaby, gdyby została zwolniona. Jest zmuszona przez cały czas kontrolować tyrana, ale nie udaje jej się to dobrze. Zazwyczaj ofiara tłumi swoją agresję, ale może się ona objawiać w postaci wybuchów wściekłości lub autoagresji. Do podtrzymania patologicznej relacji ofiara potrzebuje środków zewnętrznych w postaci pomocy ratownika.

Tyran - to ten, który prześladuje ofiarę, często wierząc, że ta ostatnia jest winna i prowokuje ją do „złego” zachowania. Jest nieprzewidywalny, nie odpowiada za swoje życie i do przeżycia potrzebuje ofiarnego zachowania innej osoby. Dopiero odejście ofiary lub trwała zmiana jego zachowania może doprowadzić do zmiany tyrana.

Ratownik - To ważna część trójkąta, która daje ofierze „premie” w postaci wsparcia, partycypacji, różnego rodzaju pomocy. Bez ratownika ten trójkąt uległby rozpadowi, ponieważ ofiara nie miałaby wystarczających środków własnych, aby żyć z partnerem. Ratownik czerpie też korzyści z zaangażowania w ten projekt w postaci wdzięczności ofiary i poczucia własnej wszechmocy z bycia w pozycji „z góry”. Na początku psychologowi / terapeucie przypisuje się rolę ratownika, ale w przyszłości można go włączyć do innych ról - tyrana, a nawet ofiary.

Analizując relację terapeutyczną w pracy z opisanymi klientami, należy zauważyć, że są oni (relacja) raczej niestabilna ze względu na opór w pracy zarówno ze strony klienta (uzależniony-współzależny), jak i terapeuty.

Współzależny (najczęściej klient terapii) jest niezadowolony z wyników pracy, ponieważ psycholog/psychoterapeuta nie robi tego, co by chciał. Najczęściej świadomie sprzeciwia się terapii, utrudnia ją w każdy możliwy sposób, posługując się arsenałem od najbardziej nieszkodliwych metod – wymówek uzależnionego do terapii, po całkiem poważne – zagrożenia zarówno dla klienta terapii, jak i samego terapeuty.

Zależny (klient) – z jednej strony świadomie chce zmian, z drugiej nieświadomie stawia jej opór w każdy możliwy sposób, gdyż jest patologicznie przywiązany do współzależnego. Jest dziecinny, pozbawiony inicjatywy, powstrzymuje go poczucie winy i strach. Często nieświadomie łączy obiekty systemu z oporem.

Psycholog/terapeuta może też nieświadomie włączyć mechanizmy oporu przed pracą. Uczucia, które ma do klienta trudno zaliczyć do pozytywnych: strach, złość, rozpacz…

Strach powstaje w wyniku tego, że pozycja psychologa/terapeuty jest dość wrażliwa, łatwo można ją skrzywdzić, gdyż treść pomocy psychologicznej nie jest jasno rozumiana przez zwykłych ludzi. W pracy psychologa/terapeuty nie ma jasnych obiektywnych kryteriów powodzenia terapii. Stanowisko psychologa/terapeuty jest również zagrożone pod względem prawnym – często nie posiada on licencji na tego rodzaju działalność ze względu na specyfikę legislacyjną. Pozycja specjalisty jest również niestabilna w konkurencji z kolegami medycznymi – „prawnymi psychoterapeutami”. Każda skarga niezadowolonego klienta może przysporzyć wielu trudności dla psychologa/psychoterapeuty.

Rozpacz wynika z tego, że praca z takimi klientami jest długa i powolna, a zmiany są niewielkie i niekonsekwentne.

Gniew wynika z tego, że klient jest manipulatorem, osobowością z pogranicza, jest świetnym specjalistą w przełamywaniu granic psychologicznych, w tym granic terapii i terapeuty.

Terapia

Pracując z klientami z zależną strukturą osobowości, należy pamiętać o kilku ważnych kwestiach.

W przypadku, gdy klient jest uzależniony, terapeuta nie pracuje z klientem, ale przy zjawisku systemowym, klient jest objawem dysfunkcjonalnego systemu. Uniemożliwia to pracę z klientem jako objaw w terapii indywidualnej. W tym przypadku najlepszym, co może zrobić psycholog/psychoterapeuta, jest próba przyciągnięcia osoby współuzależnionej do terapii. Podczas pracy z osobą współzależną strategicznie ważne będzie nie angażowanie się w relacje systemowe (system jest silniejszy), ale zachowanie jego autonomii psychologicznej u klienta. Ogólną strategią pracy zarówno z osobami uzależnionymi, jak i współzależnymi jest skupienie się na ich dojrzewaniu psychologicznym.

Terapia Osobowości Współzależnej to terapia dorastania. Jak wspomnieliśmy wcześniej, początki współzależności leżą we wczesnym dzieciństwie. Terapeuta musi pamiętać, że pracuje z klientem, który pod względem wieku psychicznego odpowiada dziecku w wieku 2-3 lat. W konsekwencji cele terapii będą zdeterminowane celami rozwojowymi charakterystycznymi dla tego okresu wiekowego. Terapia z klientami o zależnej strukturze osobowości może być postrzegana jako projekt „pielęgnowania” klienta; taką terapię można metaforycznie przedstawić jako relację matka-dziecko. Ten pomysł nie jest nowy. Nawet D. Winnicott napisał, że „w terapii staramy się naśladować naturalny proces, który charakteryzuje zachowanie konkretnej matki i jej dziecka. … to para „matka – dziecko” może nauczyć nas podstawowych zasad pracy z dziećmi, u których wczesna komunikacja z matką była „niewystarczająco dobra” lub została przerwana”[3, s.31].

Głównym celem terapii z klientami z zależną strukturą osobowości jest stworzenie warunków do „narodzin psychologicznych” i rozwoju własnego „ja”, które jest podstawą jego autonomii psychicznej. W tym celu konieczne jest rozwiązanie szeregu zadań w psychoterapii: przywracanie granic, zdobywanie wrażliwości klienta, przede wszystkim na agresję, kontakt z jego potrzebami i pragnieniami, uczenie nowych modeli swobodnego zachowania.

Wykorzystanie metafory rodzic-dziecko w psychoterapii współzależnych klientów pozwala określić strategię pracy z nimi. Psycholog/terapeuta powinien być nieoceniający i akceptujący różne przejawy jaźni klienta. Stawia to szczególne wymagania wobec terapeuty świadomości i akceptacji odrzuconych aspektów własnego ja, jego zdolności do przeciwstawiania się przejawom różnych uczuć, emocji i stanów klienta, zwłaszcza jego agresji. Wypracowanie destrukcyjnej agresji umożliwia wyjście z patogennej symbiozy i wytyczenie własnej tożsamości.

Psycholog/terapeuta będzie musiał włożyć dużo wysiłku, aby stworzyć relację opartą na zaufaniu, zanim klient pozwoli sobie na większą swobodę w wyrażaniu własnych uczuć i doświadczeń. Pojawienie się na kolejnym etapie pracy przeciwzależnych tendencji klienta z agresywnymi reakcjami wobec terapeuty – negatywizmem, agresją, deprecjacją – należy z zadowoleniem przyjąć w każdy możliwy sposób. Klient ma realną szansę na doświadczenie manifestowania swojej „złej” roli w terapii, przy jednoczesnym utrzymaniu relacji i braku odrzucenia. To nowe doświadczenie akceptacji siebie jako znaczącego Innego może stać się podstawą samoakceptacji, która posłuży jako warunek budowania zdrowych relacji z wyraźnymi granicami. Na tym etapie terapii terapeuta musi zaopatrzyć się w pojemny „pojemnik” do „przechowywania” negatywnych uczuć klienta.

Odrębną ważną część pracy terapeutycznej należy poświęcić nabywaniu przez klienta samowrażliwości i integracji. Dla klientów z zależną strukturą osobowości charakterystyczna jest aleksytymia selektywna, polegająca na niemożności rozpoznania i zaakceptowania odrzuconych aspektów swojego Ja – uczuć, pragnień, myśli. W rezultacie współzależny, w rozumieniu G. Ammona, ma „strukturalną narcystyczną wadę”, która objawia się istnieniem „defektu granic Ja” lub „dziur Ja”. Celem terapii na tym etapie pracy jest uświadomienie sobie i zaakceptowanie odrzuconych aspektów Ja, co przyczynia się do „wypełniania dziur” w Ja klienta. Odkrycie pozytywnego potencjału „negatywnych” uczuć jest nieocenionym wglądem klienta w tej pracy, a ich akceptacja jest warunkiem integracji jego tożsamości.

Kryterium udanej pracy terapeutycznej jest pojawienie się własnych pragnień klienta, odkrycie w sobie nowych uczuć, doświadczenie nowych jakości swojego Ja, na których może polegać, a także umiejętność pozostania w samotności.

Ważnym punktem w terapii klientów z zależną strukturą osobowości jest orientacja w pracy nie na objawy zachowań nałogowych, ale na rozwój tożsamości klienta. Należy pamiętać, że Inny, jak opisano powyżej, pełni funkcję strukturotwórczą, która daje współzależnemu poczucie integralności swojego Ja i w ogóle sensu życia. F. Alexander mówił o „luce emocjonalnej”, która pozostaje w chorej po ustąpieniu objawu. Podkreślił również niebezpieczeństwa związane z dezintegracją psychotyczną, która może nastąpić. Ta „przepaść emocjonalna” oznacza po prostu „dziurę w I”, strukturalny deficyt na granicy I pacjenta. Dlatego celem terapii powinna być pomoc pacjentowi w utworzeniu funkcjonalnie efektywnej granicy Ja, co prowadzi do niepotrzebnego wykorzystywania zachowań zależnych, które tę granicę zastępują lub bronią.

Ważnym kryterium sukcesu w pracy z takimi klientami jest przezwyciężenie ich egocentrycznej pozycji. Przejawia się to w tym, że klient zaczyna dostrzegać u terapeuty i innych ludzi swoje człowieczeństwo – wrażliwość, wrażliwość. Jednym z markerów takiego nowotworu jest poczucie wdzięczności klienta.

Psychoterapia dla klienta z zależną strukturą osobowości to projekt długofalowy. Istnieje opinia, że czas jej trwania liczony jest w skali jednego miesiąca terapii na rok każdego klienta. Dlaczego ta terapia trwa tak długo? Odpowiedź jest oczywista – nie jest to terapia na konkretny problem człowieka, ale zmiana jego obrazu Świata i takich elementów strukturalnych jak pojęcie Ja, pojęcie Innego i pojęcie Życia.

W przypadku nierezydentów istnieje możliwość skonsultowania się z autorem artykułu przez Internet.

Login Skype: Gennady.maleychuk

Zalecana: