Naucz Się Słuchać I Słyszeć Swoje Dzieci Lub CO Leży Głęboko

Spisu treści:

Wideo: Naucz Się Słuchać I Słyszeć Swoje Dzieci Lub CO Leży Głęboko

Wideo: Naucz Się Słuchać I Słyszeć Swoje Dzieci Lub CO Leży Głęboko
Wideo: Jak słuchać, by być wysłuchanym | Krzysztof Sarnecki 2024, Może
Naucz Się Słuchać I Słyszeć Swoje Dzieci Lub CO Leży Głęboko
Naucz Się Słuchać I Słyszeć Swoje Dzieci Lub CO Leży Głęboko
Anonim

Przeglądając moje notatki, odkryłem tę historię, nagraną w pośpiechu wiele lat temu. Przeczytałem to ponownie, odłożyłem, ale coś sugerowało, że niestety jego aktualność pozostaje do dziś.

Możliwe, że ktoś dzisiaj potrzebuje zobaczyć te linie i coś innego, urodzonego właśnie teraz:

Naucz się słuchać i słyszeć swoje dzieci.

Niedawno stałem się nieświadomym świadkiem następującej sytuacji. Do łaźni publicznej przyszli matka z synem w wieku 4-5 lat. Teraz nie będę mówić o tym, dlaczego moja matka przyprowadziła syna do łaźni damskiej. To osobna historia, a dla przyszłości mężczyzny wyraźnie nie jest całkiem różowa.

W tym liście chcę podzielić się wrażeniami z tego, co widziałem i słyszałem później, ponieważ Cały czas widzę te sytuacje w różnych miejscach, zmieniają się tylko bohaterowie. Tak więc w pewnym momencie wszystkie obecne kobiety zwróciły uwagę na płacz i krzyki dziecka dochodzące z oddziału pary.

Trwało to przez jakiś czas. Wszyscy już zrozumieli, że matka mozolnie unosi dziecko. Kiedy wyszli z łaźni parowej, bolało go spojrzenie na chłopca: zalanego łzami, na granicy histerii. Mama (wyraźnie w najlepszych intencjach dla zdrowia syna) żarliwie oszczędziła chłopca i posadziła go w misce z wodą. Zaczął prosić o wodę. Nie otrzymał wody. Umył się cicho i szybko. Potem rozmawiali w szatni, kiedy mama go wycierała - zalany łzami, a nawet spuchnięty od łez. Dzieciak powiedział, że już nigdy nie pójdzie na parę, matka energicznie go wytarła i stanowczo powiedziała jedno słowo: „Pójdziesz”. To w ogóle cała historia, tylko to mnie prześladuje. Uspokoję się dopiero, gdy ten list zostanie opublikowany i jest nadzieja, że nie tylko ta mama go przeczyta, ale i inne matki pomyślą o swojej relacji z dziećmi.

Naprawdę chciałem podejść do tej kobiety i powiedzieć jej, żeby się zatrzymała i posłuchała syna. Nie tylko mówił o swojej niechęci - krzyczał, ale … moja matka go nie słyszała. To jest straszne. Postaw się na miejscu dziecka, wyobraź sobie siebie jako małego człowieczka, który przyszedł z ukochaną mamą do łaźni, co ciekawe (bez komentarza), a potem… ta tortura ciepła i pary.

A potem, gdy to dziecko dorośnie, prawie nie będzie słuchał i nawet nie będzie próbował słyszeć swojej matki, a ona będzie zaskoczona - dlaczego wyrósł tak niewrażliwy, dlaczego nie interesuje go jej życie?! Oczywiście nie jest faktem, że tak będzie, ale jestem absolutnie pewien, że to właśnie w takiej codzienności układają się stopniowo relacje, które czekają na wszystkich w przyszłości.

Niestety widuję wiele takich historii. A teraz apeluję do wszystkich rodziców: zatrzymaj się i pomyśl o tym, jak komunikujesz się ze swoimi dziećmi. To, co dasz im dzisiaj, zobaczysz w odniesieniu do siebie w przyszłości.

Mama dwóch córek

Od tej historii minęło wiele lat, moje córki dorosły, ale niestety podobne historie widuję już prawie codziennie. A teraz chcę powiedzieć tylko jedno. Dużo nas uczą zarówno w rodzinie, jak i w szkole, dużo, ale nie wszystko… Uczy się nas dbać o czystość jamy ustnej (jak długo, jakimi pastami do zębów i szczoteczkami), ale nie uczy się ich pilnować CO i JAK mówimy; uczą nas bezpiecznego przemieszczania się z domu do szkoły, patrzenia w prawo i w lewo itp., ale nie uczą nas patrzeć w siebie i patrzeć na tych, którzy są obok nas na co dzień w naszym życiu, a co więcej, robią to nie uczyć WIDZIEĆ naszego wewnętrznego świata i świata ludzi w pobliżu; naucz być grzecznym, schludnym, schludnym w przedszkolu, szkole, ale nie ucz być grzecznym i schludnym w relacjach ze sobą i bliskimi itp. Oczywiście cała zdobyta wiedza jest ważna i cenna, ale tak jakby nie było nic naprawdę ważnego…

Nie ma fundamentu, nie ma fundamentu. A teraz, pracując od wielu lat z ludźmi, wiem, o jakim fundamencie trzeba rozmawiać i CO należy położyć – to jest Miłość. A tutaj Miłość to czasowniki: patrzeć i widzieć, słuchać i słyszeć siebie i tych, którzy są obok ciebie itp. I tutaj chcę powiedzieć, co następuje. Absolutnie nie wiemy, jak to zrobić. W efekcie mamy: samotność, ciągle powtarzające się impasy, konflikty, nieudane małżeństwa, ciągłe niezadowolenie… Lista nie ma końca. I nie radząc sobie z tymi trudnymi chwilami w życiu, wylewamy rozpacz na naszych bliskich, przede wszystkim na nasze dzieci. Po prostu nie wiemy, jak zrobić inaczej. Mamy jakiś program, który podaje tylko takie reakcje. Nie uczymy, ale krzyczymy; nie rozmawiamy o naszych pragnieniach, ale manipulujemy i… znowu niekończąca się lista. A jeśli zrozumiesz „dogłębnie”, zobaczysz, że żyjemy według programu ustanowionego w naszej rodzinie. A nasi rodzice dali nam to, co otrzymali z kolei od swoich rodziców i tak dalej… Można więc zagłębić się w każdy rodzaj, ale droga znalezienia odpowiedzi prędzej czy później prowadzi do następnego.

W metodzie konstelacji systemowych istnieje takie pojęcie „Przerwany ruch miłości”

Krótko mówiąc, jakiś czas wcześniej - u naszych przodków ze strony ojca czy matki - naturalny ruch miłości został przerwany przez coś ciężkiego (a mieli tego dość), a uczucia zamarły, zamarły. A potem po prostu nie było siły, by manifestować uczucia (czytaj - miłość), po prostu ważne było, aby jakoś przeżyć. Żyli więc najlepiej, jak potrafili: tylko po to, żeby się nakarmić, przynajmniej jakoś się ubrać itp.

A miłość oczywiście była i płynęła, ale było jej tak mało, że wystarczyło tylko począć, urodzić i urodzić dzieci, a potem, jak mówią, „jak Bóg wkłada to w twoją duszę”.. Tak więc „zamrożeni”, „zamrożeni” ojcowie i matki, późniejsi dziadkowie, szli i idą przez życie, dając tylko to, co mogą, a niosąc w sobie rozpacz, ból i niekończącą się tęsknotę za zwykłym ciepłem, a jeśli spojrzysz głębiej, jest tęsknota za miłością, za miłością bezwarunkową. W końcu każdy chce być kochany i akceptowany takim, jakim jest; być zaopiekowanym tak po prostu, nie oczekując niczego w zamian; aby być oczekiwanym i witanym serdecznie zawsze, o każdej porze dnia i nocy, bez pretensji na spotkaniu… Wszyscy tego chcemy, ale nie mamy tego i nie wiemy jak. I tu jest tylko jedna droga - przywrócenie tego przerwanego ruchu miłości. Istnieje, trzeba ją tylko wskrzesić… Łatwo powiedzieć, ale jakie to trudne, a czasem nawet trudne do wykonania! A potem każdy wybiera własną ścieżkę …

Każda decyzja jest godna szacunku. A mimo to, kiedy jest odwaga, by zrobić krok w kierunku Miłości, jakże radośnie jest widzieć szczęśliwe oczy tych, którzy znaleźli przerwany ruch Miłości swoich Krewnych !!! Odnajdują ją, odradza się, płynie i wypełnia wszystkich, aby ruszyć dalej w swoim Kin… I na pewno do nich przychodzi… Zabierają to rodzicom, a oni już mają coś do przekazania, a oni przekazać tę miłość swoim dzieciom… To jest podstawa, o której mówiłem powyżej, a która jest niezbędna dla każdego z nas. I tylko na nim można zbudować naprawdę szczęśliwe i radosne życie, w którym przydadzą się później zasady higieny jamy ustnej, przepisy ruchu drogowego i inne ważne wiadomości.

A teraz chciałbym sobie wyobrazić rozwój wydarzeń w tej samej łaźni, gdyby mama i syn mówili językiem Miłości…

Hmmm, ciekawa kontynuacja wyszła po przeczytaniu tej długiej historii… Potem była sytuacja, kiedy tylko patrzyłem, a dziś już to widzę, tk. Znam odpowiedź. A wam, którzy czytacie te słowa, szczerze pragnę otrzymać odpowiedzi na wasze pytania.

Zalecana: