Problem Jej Królewskiej Mości

Wideo: Problem Jej Królewskiej Mości

Wideo: Problem Jej Królewskiej Mości
Wideo: Agent jej królewskiej mości Lektor 2024, Może
Problem Jej Królewskiej Mości
Problem Jej Królewskiej Mości
Anonim

„Nawet nie wiem, czy możesz Mi pomóc. Mam TAKI problem, że nikt nie może Mi pomóc, bez względu na to, do kogo się zwrócę”. Od takiego „pozdrowienia” czasem zaczynają się spotkania z klientami naszego Ośrodka.

„Czy teraz przechwalasz się, prosisz o pomoc, czy narzekasz na bezsilność psychologów?” – pytam najczęściej z przyjaznym uśmiechem.

„Cóż, jasne jest, że proszę o pomoc”, „aplikująca” odpowiada z wyraźnym „napięciem” w głosie.

Dobry. O jaką pomoc teraz prosisz?” - pytam jeszcze przyjaźniej.

I możemy powiedzieć, że od tego momentu rozpoczęła się nasza wspólna praca. Nasz jest wspólny. A dla samego klienta nie zawsze jest to łatwe i przyjemne, wbrew jego oczekiwaniom i wyobrażeniom.

I tu pojawia się jeszcze jedno pytanie: „Czy naprawdę jesteś gotowy rozstać się z tym problemem na zawsze?” I zapewniam, że odpowiedź klienta nie zawsze brzmi przekonująco, nawet dla niego samego.

Oczywiście, niektóre problemy mają świadomą lub, najczęściej, drugorzędną korzyść nieświadomą dla samego właściciela-właściciela. Dla kogoś TAKI problem po raz kolejny podkreśla wyjątkowość i wyjątkowość jego osobowości, dla kogoś obecność TAKIEGO problemu wypełnia emocjonalną pustkę życia, dla kogoś TEN problem jest doskonałym powodem do rozmowy o nim z taksówkarzami - fryzjerami - współpracownicy. A pozycja „ofiary” nie jest tak bolesna w towarzystwie żałosnych przyjaciół. Czy osoba, która ma TAKI problem, jest gotowa go po prostu wziąć i zrezygnować? Co wtedy pozostanie?

I czy psycholog wraz z klientem wie, CO DOKŁADNIE zajmie miejsce tego problemu po jego rozwiązaniu i zależy od powodzenia jego rozwiązania. Tak więc, oprócz wyeliminowania problemu, klient potrzebuje pewnego czasu na przyzwyczajenie się do pozycji „Osoba bez problemu”.

Praktykujący psychologowie wiedzą, że wiele trudności, z jakimi spotykają się klienci, można rozwiązać podczas jednej lub dwóch sesji. Ale sesje idą jedna po drugiej, ale nie ma rezultatów. Czemu? Czy to dlatego, że czasami konsultacje zamieniają się w „przeciąganie liny” o prawo do posiadania TAKIEGO problemu?! Czy TAKA klientka jest gotowa wziąć i „przegrać” dla psychologa, który wyobraża sobie, że jest w stanie rozwiązać w ciągu kilku godzin TAK TRUDNĄ trudność, z którą bezskutecznie zwróciła się już do wszystkich swoich znajomych?

Jest jedna wspaniała zasada poradnictwa, którą należy stosować celowo i ostrożnie, a Jego imię brzmi „I co z tego?” A tak naprawdę, co jeśli ten problem ma kilkanaście lat? Co z tego, że nikt wcześniej nie był w stanie go rozwiązać? Co z tego, że ktoś kiedyś powiedział, że TO się nie „leczy”? Jeśli dana osoba zdaje sobie sprawę z przyczyny problemu, jest on rozwiązany w jednej trzeciej. Kiedy zaczyna zdawać sobie sprawę ze ścieżki rozwiązania, to jest już rozwiązane przez dwie trzecie. A co składa się na kolejną trzecią? Zgadza się, sama Ścieżka.

Przecież ogólnie rzecz biorąc problem nie polega na tym, że ktoś ma problem, ale na tym, że nie wie, jak go rozwiązać… albo nie chce wiedzieć/rozwiązać. Czy sie zgadzasz?! A jeśli osoba, która obiektywnie cierpi z powodu problemu, nie chce go odpuścić, to co to znaczy?!

Przyjmiemy, że wszystkie problemy są z grubsza podzielone na dwa typy: „rozwiązywalne” i „nierozwiązywalne”. Wśród „nierozwiązywalnych” jest tylko własna śmierć nosiciela problemu. Wszystkie inne można rozwiązać. Tylko one z kolei dzielą się na dwa typy: „te, które dana osoba jest gotowa rozwiązać” i „te, których rozwiązanie nie jest jeszcze gotowe”. Mam nadzieję, że się z tym zgadzasz.

„A tak naprawdę, co jeśli ten problem ma już kilkanaście lat? Co z tego, że nikt wcześniej nie był w stanie go rozwiązać? A gdyby ktoś kiedyś powiedział, że TO nie jest „wyleczone”?

Oczywiście są sytuacje, z którymi praca zajmuje dużo czasu. Oczywiście nie warto „przerzucać” całej winy na klienta za „utrzymanie” swojego problemu bez odpuszczania. Warto jednak przyjrzeć się bliżej, co TEN problem oznacza dla osoby, która zwróciła się o pomoc. Być może „to jego wojna”, możliwe, że „sam chce ją wygrać”, przy waszej rozsądnej pomocy. I w tym przypadku „rozwiązać za niego jego problem” oznacza nie tylko nie pomagać, ale także krzywdzić, pozbawiając go możliwości samodzielnego nauczenia się radzenia sobie z TAKIMI problemami.

Zalecana: