2024 Autor: Harry Day | [email protected]. Ostatnio zmodyfikowany: 2023-12-17 15:52
Prośba klienta: „Nie mogę znaleźć dla siebie miejsca, dręczy mnie niepokój i niepokój”.
Podeszła do mnie dziewczyna z prośbą o złagodzenie niepokoju i niepokoju. Opisała ten stan tak, jakby fizycznie nie mogła znaleźć dla siebie miejsca.
W ciekawy sposób w rozmowie zostawia ostatnie miejsce dla siebie i na ogół bardzo mało miejsca poświęca własnym doświadczeniom.
Dużo opowiada o bliskich i ich problemach, bardzo barwnie opisuje wszystko, co dzieje się w rodzinie. I dopiero na końcu, prawie mimochodem, wspomina o swoim stanie.
Terapeuta ma obowiązek ufać swojemu wewnętrznemu głosowi, a ja słucham… żałuję. Chcę ją zapytać, porozmawiać, jest dla mnie niesamowicie interesująca: jak ona żyje?!
Uruchamia się przeciwprzeniesienie: zamiast tego chcę „dać mu miejsce”, aby dać je BYĆ. Powoli doprowadzam ją do własnych uczuć, doświadczeń. Tam zawsze jest ciężko…
Niesamowita mentalność i wychowanie w naszym kraju: ile możemy mówić o innych, a jak mało o sobie. I jest dużo smutku… Uczy nas, że „Jestem ostatnią literą alfabetu”. Jak droga jest czasami ta zasada! Oto przejaw współzależności: jestem na ostatnim miejscu, jeśli w ogóle potrafię znaleźć to miejsce w rodzinie. I znajduje się głównie jako funkcjonalny: chodzący pojemnik, w którym przelewa się cała negatywność i napięcie. Pojemnikowi nie wolno czuć, opierać się, ranić, narzekać, szukać wsparcia. Jest manipulowany na podstawie poczucia winy „jak możesz tak urazić tatę?!” Rodzina jest bardzo okrutna i niewrażliwa na sam „pojemnik”, jedynie na dewaluację i manipulację. Ogólnie mówiąc.
Można bardzo długo zagłębiać się w historię rodziny, zrozumieć przyczyny i związki… Ale słyszę niepokój w oddechu, w głosie. Moim zdaniem w tym problemie efekt terapeutyczny będzie miał dokładnie to, o czym będziemy rozmawiać. Jestem przekonany, że omawianie specyfiki relacji z bliskimi, sytuacji rodzinnej i innych spraw nie ma większego sensu. Klient „poszukuje dla siebie miejsca” w życiu. Musi doświadczyć tego „miejsca” w terapii. I zmierzamy w kierunku tego doświadczenia. Rozmawiamy o niej, jej uczuciach, potrzebach, podchodzimy do kwestii granic.
Jest ulga… łzy… Łzy uświadomienia, zrozumienia i… radości. Radości doświadczania stanu „jestem”, „słyszą mnie”, „jestem ważny”. Łzy radości z poznania siebie jako starego przyjaciela.
Podświadomość jest szczęśliwa, dostaje wyzwolenie. I daje nam wspaniały „prezent” do pracy – obraz.
Zwracając uwagę na siebie, człowiek czerpie przyjemność. A normalne, zdrowe pragnienie to przyjemność przedłużać, cieszyć się własną istotą. Dziewczyna zadaje pytanie. Interesuje ją, dlaczego ludzie litują się nad zbłąkanymi zwierzętami, dlaczego czują silną sympatię. Demontujemy ten obraz. W kierunku świadomości…
I pojawia się prosta odpowiedź: „Kto jeśli nie ja?! Co jeśli nikt go nie karmi?! A co jeśli… tak właśnie kiedyś nikt mnie nie nakarmi, wrzuci na śmierć głodową?!”. W warunkach ciągłego naruszania granic i manipulacji człowiek słusznie się boi: co jeśli ci ludzie nie „karmią” mnie, kiedy tego potrzebuję? Przecież na razie tylko ja "karmię"! A w zamian zabraniają mi odczuwania głodu i potrzeby, dyskomfortu. Następnie, aby chronić psychikę, człowiek przenosi swój strach na obiekt zewnętrzny: koty i psy. I lituje się nad nimi, troszczy się. I naprawdę chcesz o siebie zadbać. Ale troska o innych jest bardziej „legalna” niż troska o siebie. Osoba obdarzona w rodzinie funkcją pojemnika nie jest przyzwyczajona do dbania o siebie i swoje zdrowie. System rodzinny tego nie wspiera. Krewni nadal przypominają osobie, że jest tylko pojemnikiem, funkcjonalnym „co wymyślasz? Przestań robić głupie rzeczy! Tak, wszystkie twoje choroby są poza twoją głową, włączyłeś się”i tym podobne. Wartość osobista nie jest uznawana. Wszystko jest zdewaluowane: zdrowie psychiczne i fizyczne, doświadczenia, potrzeby, uczucia i pragnienia. A przede wszystkim – próby wyjścia z roli kontenera!
Ale odważna dziewczyna odnajduje w sobie siłę i prosi o pomoc. Chce BYĆ, chce „znaleźć sobie miejsce”.
Robi ogromny krok w kierunku Siebie. Robi to z Miłości.
Życzę Wam, drodzy czytelnicy, odwagi w drodze do siebie!
Przyjdź na konsultację, zadzwoń i napisz - zadawaj pytania!
Terapia to miejsce, w którym są dwa.
Zalecana:
Nie Mogę Znaleźć Męża I Boję Się Zostać Sama
Patrzysz na dziewczynę: piękną, zachwycającą figurę, ciekawą towarzyszkę, mądrą, mądrą i wiele różnych zalet. Komunikujesz się z tą dziewczyną, a jej ból polega na tym, że jest sama. Naprawdę chce poznać mężczyznę i wyjść za mąż. I nie jest jasne, czego ci mężczyźni potrzebują, dlaczego nie poślubią tej dziewczyny?
Mogę Zrobić Wszystko, Mogę Zrobić Wszystko
Każdy może kontynuować swoją pracę i czuć się usatysfakcjonowany, a wystarczy znać klucze do zwiększenia własnej produktywności. Na pewno znasz kilka zaleceń. Jestem pewien, że przestudiowałeś wiele materiałów na temat efektywności osobistej, a nawet czegoś używasz.
Dlaczego Zachowujemy Się Wygodnie Dla Kogoś, A Nie Dla Siebie?
Do pewnego stopnia wszyscy zachowujemy się, kiedy poświęcamy swoje interesy i robimy to, co komuś wygodnie, ale nie dla siebie: przejmujemy czyjąś pracę, zgłaszamy się na ochotnika do wykonywania najbardziej pracochłonnych i dalekich od najciekawszych zadań, nie możemy odmawiać próśb, kupować niepotrzebnych rzeczy, mówić niepotrzebnych rzeczy itp.
Dlaczego Nie Mogę Wziąć ślubu I Znaleźć Pracy?
„Mam dobre wykształcenie, jestem towarzyska i rozumiem, że dobrze wyglądam, ale jednocześnie chronicznie nie mogę znaleźć mężczyzny, z którym chciałabym wreszcie zamieszkać razem i pracy, w której chciałabym pracować . Mężczyźni, którzy mnie lubią, absolutnie mnie nie lubią.
Nie Mogę Znaleźć Dla Siebie Miejsca, Czyli Jak Znaleźć Spokój, Spokój?
Jeśli ktoś zadaje pytanie, jak znaleźć spokój ducha, logiczne jest założenie, że w tej chwili jest niespokojny w swojej duszy. Mogą być dwa powody: W duszy jest pustka, która uciska i sprawia, że cierpisz - nie ma się czego "chwycić"