Tymczasowe Rodzicielstwo, Czyli To, Jak Się Czujemy, Gdy Mówi Się Nam: „Nie Jestem Twoją Matką!”

Spisu treści:

Wideo: Tymczasowe Rodzicielstwo, Czyli To, Jak Się Czujemy, Gdy Mówi Się Nam: „Nie Jestem Twoją Matką!”

Wideo: Tymczasowe Rodzicielstwo, Czyli To, Jak Się Czujemy, Gdy Mówi Się Nam: „Nie Jestem Twoją Matką!”
Wideo: RODZICIELSTWO BEZ FILTRA: O CZYM NIE MÓWIĄ MATKI? | Natalia Nishka Tur, Mamy Gadżety, Sara Ferreira 2024, Kwiecień
Tymczasowe Rodzicielstwo, Czyli To, Jak Się Czujemy, Gdy Mówi Się Nam: „Nie Jestem Twoją Matką!”
Tymczasowe Rodzicielstwo, Czyli To, Jak Się Czujemy, Gdy Mówi Się Nam: „Nie Jestem Twoją Matką!”
Anonim

TYMCZASOWE Rodzicielstwo,

lub jak się czujemy, gdy mówi się nam: „Nie jestem twoją matką!”

Ze smutkiem i bólem, poprzez prostą analizę, możemy stwierdzić, że rodzicielstwo nie jest już modne. Z roku na rok rodziny słowiańskie są coraz mniejsze, młodzi ludzie coraz bardziej niechętnie zachodzą w związki małżeńskie, coraz mniej osób chce zostać tatusiami i matkami. Bliżej czterdziestki wielu zdaje sobie sprawę, że rodzicielstwo to nie tylko wieczny stres, marnowanie zasobów i pieniędzy, nieprzespane noce i niekończące się problemy - to także radość, przyjemność, okazja do ponownego przeżycia spontaniczności i otwartości, szczerości i beztroski, które są tylko w dzieci. Ktoś ma czas "wskoczyć na ostatni wagonik", ktoś się spóźnia… Pytasz: w czym problem? Nasza planeta jest już przeludniona, flora i fauna giną z powodu całkowitego i niekontrolowanego rozmnażania się poszczególnych przedstawicieli rasy ludzkiej…

Ale chcę porozmawiać o czymś innym. O rodzicielstwo w najszerszym tego słowa znaczeniu … Do tego nie jest konieczne posiadanie własnych dzieci – może być wystarczająco dużo osób adoptowanych, symbolicznych i wszystkich innych wokół nas, na których nam zależy, których wychowujemy i wspieramy.

Chcę porozmawiać o słowach, które nas ranią i dewaluują rodzicielstwo.

Zacznę od opowiadania – to dość powszechne u psychologa. Inna, moja klientka, znów narzeka na męża. O mężu - nie pije, pracuje, zarabia, kocha żonę i dzieci. Narzekania Inny są różne - robi to źle, a to jest zarówno niezdarne, jak i emocjonalnie nudne i nudne … Ale najgorsze jest to, że czasami jest zmęczony, narzeka … A Inna musi tego wszystkiego wysłuchać. I czasami zapomina jej instrukcji… I zdarza się - w sobotę chce nie sprzątać - myć - gotować - iść na zakupy z żoną - ale położyć się… Jak, zmęczony od tygodnia, praca jest odpowiedzialna.. … I jest na niego bardzo zła. Ona też jest zmęczona! Ale to nie jęczy.

Image
Image

Dobrze rozumiem Innę. Słyszę, jak okresowo denerwuje ją to lub inne działanie jej męża. Tak, wydaje się być powolny i wyczerpujący. Ale coś innego mnie zaskakuje. Od trzech do dziesięciu razy na sesję może powtórzyć jedno zdanie: „Nie jestem jego mamą!”

Inna nie jest sama. Coraz częściej słyszę nie tylko od klientów, ale też po prostu od różnych osób: „Ona nie jest moją córką”, „Nie jestem jego matką!”, „Nie jestem ich rodzicem!”

Wszystko wydaje się logiczne - osoba wskazuje swoje stanowisko. Ludzie, którzy mają obsesję na punkcie własnych granic, wypowiadają to jak mantrę: „Nie jestem twoją matką !!!” Spróbujmy jednak „rozpakować” tę wiadomość.

Kim jest matka?? Jakie są jego funkcje? Myślę, że moi drodzy czytelnicy pomogą mi i dodadzą wiele tego, czego mi brakowało. Ogólnie rzecz biorąc, matka to ta, która opiekuje się dzieckiem, gdy jest słabe, bezbronne, potrzebuje całkowitej pomocy i opieki. Kiedy dorośnie, ona go uczy, kontroluje, wychowuje, wychwala, beszta, ocenia, kontroluje… I co najważniejsze - kocha. „Wystarczająco dobra matka” zna, rozumie i odczuwa „dawkę” swojej interwencji. Ta sama matczyna pasja, o której pisała Julia Kristeva, z biegiem lat przeradza się w miłość, czułość i umiejętność puszczania dziecka.

Kim jest ojciec? Jakie są jego funkcje? W dobie feminizacji mężczyzn, maskulinizacji kobiet i tendencji małżeństw do egalitaryzmu jego funkcje w dużej mierze pokrywają się z funkcjami matki. Ale jeśli matka jest obrazem świata, to ojciec jest sposobem działania na tym świecie. Chroni, buduje granice, pielęgnuje, ocenia, stymuluje… A także kocha – może nie tak emocjonalnie jak matka, okazując swoją miłość w inny sposób.

Oboje rodzice - ojciec i matka - są naszymi przewodnikami po świecie. Ale rzadko któryś rodzic zawodzi zrobić błąd … Pamiętaj o sobie. Urażony? Odrzucony? Dałeś go wcześnie swojej babci / przedszkolu / szkole / sekcji sportowej? Złajany? Obwiniony? Mała pochwała? Czy dużo wymagali? Nie kupiłeś? Nie grałeś? Nie dozwolony? Czy byłeś niesprawiedliwy? Niewydany?

Lista „grzechów” rodzicielskich jest ogromna. Nawet jeśli „nic takiego nie zrobiły”, dziecko mogło postrzegać ich zachowanie w bardzo specyficzny sposób. Na przykład moja matka tylko westchnęła w milczeniu - a on już powiedział do siebie: „Jesteś niczym. Znowu ci się nie udało”. A każde westchnienie i spojrzenie matki było kolejną monetą w skarbonce jego zrozumienia: „Jestem zły, niegodny, żałosny. Nie kochają mnie …”

A potem cudowne zdanie „Nie jestem twoją matką” to zdanie, które może prowadzić do regresji, obrażania, poniżania… Ta wiadomość: „Zachowujesz się jak dziecko! Znowu schrzaniłeś! Nie jestem twoim rodzicem, opiekunem, nie odpowiadam za ciebie, nie chcę słyszeć o twoich problemach! Nie jesteś mój!” Wydaje się, że miało to na celu zwrócenie odpowiedzialności, zachęcenie - ale w rzeczywistości boli i boli.

Ponieważ wpada w najbardziej wrażliwą część naszej duszy.

Bo ci, którzy „włączają” to zdanie, raz po raz spotykają się z kolejnym wcieleniem własnej matki:

  • Nieuważny. Ponieważ uważny zauważyłby: coś jest nie tak! Z jakiegoś powodu wszystko nie poszło zgodnie z planem!
  • Oskarżanie. Ton, głos, fraza - wszystko mówi: „Jesteś zły / zły! Do niczego się nie nadajesz! Cały czas bałagan!”
  • Odrzucenie. „Nie jestem twoją matką” – brzmi jak „jesteś dla mnie nikim”. Bo na to nie zasługujesz.
  • Agresywny. Ten atak to „Ja nie…!” Nie zbliżaj się do mnie z takimi idiotycznymi wiadomościami / działaniami / uczuciami!
  • Dewaluacja. „Znowu zachowujesz się jak dziecko! Jak długo! Jestem zmęczony!"
  • Przeziębienie. W tym momencie, gdy wsparcie jest tak potrzebne, wycofuje się i zamienia w kamień.
  • Obojętny. "Nie obchodzi mnie to! Wynik jest dla mnie ważny, a nie wyjaśnienie!”

Jeśli osoba - nieważne, czy mężczyzna czy kobieta - ma matkę, która była uważna, ciepła, akceptująca, troskliwa, wspierająca, a jednocześnie z dobrymi granicami - nie zrobi sobie krzywdy tym zdaniem, zrobię to najprawdopodobniej powiedz lub pomyśl: „Czysta papryka, nie matka! Moja matka nigdy by tego nie zrobiła!” Ale wszyscy straumatyzowani, zdeprawowani, zranieni w dzieciństwie dorośli natychmiast automatycznie rezonują z przesłaniem i reagują - bólem, smutkiem, gniewem, wzajemnym wycofaniem się i obojętnością.

Często myślę o tym paradoksie – osoby potrzebujące ciepła i wsparcia często wybierają partnerów, którzy kompletnie nie są w stanie im tego dać. Odpowiedzią na ten paradoks są badania i obserwacje Fairbairna, który w połowie ubiegłego wieku odkrył, że dzieci odrzucone i ukarane przez rodziców są do nich znacznie bardziej przywiązane niż dzieci z zamożnych rodzin do własnej. Dorastając, te dzieci znajdują dorosłych odpowiedników swoich rodziców, odtwarzając w związkach swoje wczesne traumy.

Maria wie, że jej mąż ma problemy biznesowe. Od sześciu miesięcy jest poddawany ciągłym kontrolom w swoim biurze. Może stracić biznes, pieniądze i reputację. Mąż nie śpi i zażywa antydepresanty. Jest bardzo zmęczony i ciągle spóźnia się do pracy. Brak seksu przez sześć miesięcy - antydepresanty robią swoją robotę. Rodzina ma dwoje małych dzieci, a Maria mimo pomocy dwóch babć jest bardzo zmęczona. W ostatnim konflikcie z mężem, kiedy wrócił do domu po północy, Mary została „zabrana” – choć ostrzegał, że do ostatniego sporządzi raport. Krzyczała tak, że dzieci się obudziły. „Jestem zmęczona byciem matką dla wszystkich! Nie jestem twoją matką! W ogóle mi nie pomagasz z dziećmi! Dlaczego muszę się z nimi bawić przez cały dzień, a potem nie zasnąć i czekać na ciebie do 12 w nocy? Mąż najpierw wyjaśnił i usprawiedliwiał się, a potem poszedł spać w innym pokoju i przestał rozmawiać z żoną.

Co się stało, pytacie, drodzy czytelnicy?

To proste. Źle się czuje. Wie, jakie to dla niego trudne. Jego reputacja, dobre samopoczucie i dzieło jego życia są zagrożone. On jest zmęczony. Cały czas jest w napięciu nerwowym. Potrzebuje wsparcia. Ale ona też była zmęczona. Ona też potrzebuje wsparcia. Martwi się o swojego męża, jest na skraju załamania nerwowego, martwi się o niego - ale nie może mu pomóc w trudnym momencie…

Co myślisz? Czy dwie wyczerpane, zmęczone osoby, smutne, wyczerpane i trochę wściekłe, mogą sobie nawzajem pomóc?

Jak myślisz?

Myślę, że mogą.

Ale pomoc w tej sytuacji jest przeciwieństwem stwierdzenia programu „Nie jestem twoją matką!” To coś zupełnie innego niż idee „zwrotu odpowiedzialności”, „budowania granic”, „podziału odpowiedzialności”. Bo tutaj bardzo ważna jest dla nas taka umiejętność jak empatia – umiejętność zajęcia miejsca drugiej osoby i odczuwania tego, co się z nią teraz dzieje. A jeśli „złapiemy” fale niepokoju, dezorganizacji, strachu, tęsknoty, smutku, wrażliwości, istnieje duże prawdopodobieństwo, że nasza ukochana osoba cofnęła się do stanu dzieciństwa.

A potem - uwaga - ważne jest, aby wyjść z tego stanu, bo jeśli połączymy się z partnerem, otrzymamy dwoje małych, przestraszonych, złych, smutnych lub niezorganizowanych dzieci. Wyjdź i wróć do siebie jako dorosły, a następnie włącz funkcję „mama” lub „tata”.

Dlatego w tej sytuacji najlepszym wyjściem jest tymczasowe rodzicielstwo.

Pozwól mi wyjaśnić. Nie raz pisałam, że zdrowy człowiek elastycznie łączy różne role. Kobieta w związku z mężczyzną może przełączyć się na „role pionowe” – matka i córka oraz „role poziome” – żona, kochanek, siostra, dziewczyna. Mężczyzna w związku z kobietą może być w rolach hierarchicznych – ojciec czy syn, jak również w rolach równorzędnych – mąż, kochanek, brat, przyjaciel. Ról jest znacznie więcej, ale umiejętności określania koniecznego i elastycznego przechodzenia z jednej na drugą są kluczem do zdrowia psychicznego i długotrwałych relacji.

A potem, jeśli widzimy, że partner jest w regresji, zmęczony, zły, niegrzeczny, możemy chwilowo być uspokajającym, pocieszającym rodzicem, powstrzymującym jego uczucia.

Zarówno Inna, jak i Maria krzyczą „Nie jestem twoją matką!” Bo wiadomo, że w tej sytuacji same stają się dziećmi. Nie zachowują się jak dorośli. Skutek jest smutny - dwie pary urażonych, niezrozumianych, zranionych dzieci nie słyszą się i nie rozumieją. A rodzicielstwo tymczasowe pozwala na krótki czas stać się samą matką dla męża/żony, której każdy z nas okresowo potrzebuje.

A potem zamiast frazy „Nie jestem twoją matką” lepiej użyć:

  • Kierunkowy na partnera Uwaga … „Zauważyłem, że jesteś (smutny, zmęczony, nie chcesz nic robić). Co się stało?"
  • Wsparcie: „Teraz możesz na mnie polegać. Zaopiekuję się Tobą."
  • Bliskość: „Jestem twoja (żona, dziewczyna, mąż, przyjaciel). Jestem blisko".
  • Czułość … Może to być przytulanie, dotykanie, głaskanie głowy, szklanka herbaty lub filiżanka kawy.
  • Życzliwość.
  • Wiadomość do partnera o jego wartości: „Zasługujesz na odpoczynek”, „Przyszłaś późno, martwiłam się. Cokolwiek się stanie, poradzimy sobie z tym, ponieważ jesteś bardzo…”
  • Inkluzywność: „Czy mogę ci jakoś pomóc? Pomocna/pomocna?”

Te proste działania mogą mieć znaczenie. Wszyscy pochodzimy z dzieciństwa. A kiedy my, maluchy, łamiemy sobie kolano, jesteśmy obrażeni lub smutni, szukaliśmy pomocy, wsparcia i opieki u naszych rodziców. Po karmieniu ich miłością, pocieszeniu i trosce, możemy znów się bawić, radować, wzrastać i uczyć się. Jako dorośli czasami cofamy się do wrażliwości w dzieciństwie. A potem potrzebujemy chwilowej, symbolicznej mamy lub taty – płakać, być smutnym, otrzymywać potwierdzenie, że mimo wszystko jesteśmy kochani, akceptowani i doceniani. Jeśli partnerzy są wrażliwi na potrzeby męża/żony, na zmianę „pielęgnują” się nawzajem. A potem rodzicielstwo tymczasowe, rodzicielstwo częściowe, rodzicielstwo symboliczne jest dobrym wyjściem.

Image
Image

Przez długi czas nie miałem złudzeń, że na świecie są dorośli. Bo jesteśmy dorośli tylko w określonym miejscu i w pewnym, raczej ograniczonym czasie. A gdzie indziej i gdzie indziej jesteśmy często upartymi, kapryśnymi, złośliwymi, niezadowolonymi, niepewnymi, wyczerpanymi, smutnymi małymi dziećmi.

A żeby wrócić do naszego normalnego dorosłego stanu, potrzebujemy trochę.

Potrzebujemy słów.

Potrzebujemy dotyku.

Potrzebujemy akceptacji.

Potrzebujemy miłości i wsparcia.

Potrzebujemy uwagi.

Potrzebujemy kogoś obok nas, który czasami może być dobrym rodzicem.

Nasza mama lub tata.

Nie na długo.

Albo kilka dni.

Kiedy jesteśmy smutni, chorzy lub walczymy z naszymi Smokami.

A potem znowu staniemy się dorosłymi.

I możemy dać naszemu partnerowi – w razie potrzeby – to samo.

Będziemy mogli być dla niego dobrym tymczasowym rodzicem – a potem znowu jako mąż, żona, kochanek i brat, siostra i przyjaciel….

Ale czasami wciąż jest rodzicem.

Bo rodzicielstwo – prawdziwe i symboliczne, trwałe i tymczasowe – powinno być zawsze w modzie.

Zalecana: