2024 Autor: Harry Day | [email protected]. Ostatnio zmodyfikowany: 2023-12-17 15:52
Jako rodzice jesteśmy zmuszeni do ciągłego podejmowania decyzji, które w taki czy inny sposób wpływają na życie naszych dzieci. Od dawna to my decydujemy, co jedzą, gdzie mieszkają, co i gdzie chodzą, w jakich szkołach się uczą, a nawet z kim się przyjaźnią. Wychowujemy dziecko na swój obraz i podobieństwo, starając się stworzyć ulepszoną kopię siebie. Za hasłem „Wiem, co najlepsze” kryjemy własne kompleksy i niespełnione potrzeby. To naturalne, ale błędne.
Oczywiście, ponieważ ludzie mają tendencję do samodzielnego przymierzania każdej sytuacji. Źle - bo „rosnąć” oznacza pomagać dorosnąć, a nie olśniewać własnym obrazem i podobieństwem, okresowo przebijając kolano.
Wszyscy jesteśmy egocentryczni i mamy tendencję do stawiania się w centrum tego, co się dzieje. Oceniamy cudze działania, życie, a nawet plany na przyszłość przez pryzmat naszych wartości, umiejętności, zdolności i przeszłych doświadczeń. Co dziwne, pod tym względem dorośli nie różnią się zbytnio od dzieci, które wciągają wszystko do ust. Po prostu nie wiemy, jak inaczej zdefiniować, co jest dobre, a co złe. Jeśli nam się to podoba - super. Jeśli nie, to źle, upuść kaku.
Czasami niezrozumiałe dla rodziców lub z jakiegoś powodu odpychające dla naszych dzieci aspiracje do samorealizacji i wyrażania siebie stają się „KAKO”. Ktoś kategorycznie sprzeciwia się tatuażom, ktoś nie lubi, gdy chłopiec farbuje włosy, ktoś taki jak tyłek na głowie jest ogłuszany wiadomością o gejowskiej lub niespójności płciowej ukochanego dziecka. Każdy rodzic ma swój własny próg bólu i poziom tolerancji. Ktoś spokojnie reaguje na nastoletnie zamieszki, toleruje kolorowe pióra i akceptuje pstrokate towarzystwa dzieciaków z domu, ale łamie proste pragnienia dziecka, by wyjechać na studia do innego miasta lub założyć rodzinę „w niewłaściwym wieku”. Ktoś wręcz przeciwnie, zabrania przekłuwania uszu i używania szminki, ale spokojnie poślubia młodzieńca z niekochanym dorosłym mężczyzną, „żeby było jak ludzie”.
Każdy rodzic ma w głowie dwa scenariusze – doskonały i nieudany. Idealne jest miejsce, w którym nasze dzieci żyją NASZYM życiem zgodnie z NASZYM planem. Nie popełniają błędów tam, gdzie my popełniliśmy błędy, robią to o czym marzyliśmy i osiągają wyżyny, w których ponieśliśmy miażdżącą porażkę. Wszystko to podawane jest pod sosem „weź moje doświadczenie, aby być szczęśliwym”, chociaż w istocie danie nazywa się „rób tak jak ja - rodzice. Reboot”.
W ogóle nie ma znaczenia, czy rodzice odnoszą sukcesy, czy nie. Ci, którzy odnieśli sukces, chcą powtórzyć swoje zwycięstwa w podwójnej skali. Nieudane - naprawienie własnych błędów i pomyłek. Pomyśl, jeśli coś nie poszło zgodnie z planem, w końcu to nie dzieci Cię rozczarowują, ale niezgodność ich działań z Twoim idealnym scenariuszem. Co jeśli Twoje dziecko jest SZCZĘŚLIWE, żyje swoim życiem we własnym tempie? Co jeśli czerpie siłę i inspirację z tego, co uważasz za całkowicie nieudany scenariusz? A co, jeśli twoja definicja „dobrego samopoczucia” jest dla niego nie do przyjęcia? Czy naprawdę ważniejsze jest udowodnienie swojej sprawy za wszelką cenę? Pomyśl o tym. Do niczego Cię nie wzywam. Tylko zwracam na to uwagę.
Zawsze łatwiej powiedzieć niż zrobić. Nie jestem psychologiem dziecięcym, to nie jest moja specjalność. Ale często pracuję z rodzicami, którzy nie rozumieją, że ich dziecko jest osobną osobą. Możemy i musimy pomóc jej się uformować, ale najważniejsze, co musimy - to działać w jej interesie. Co to znaczy? Oznacza to zachowanie dystansu, naukę słuchania i słyszenia, biorąc pod uwagę nie tylko oczywiste „wygrywające” dane, ale także proste pragnienia. Nie wszystkie zajęcia przynoszą oczywiste rezultaty w postaci pucharów i certyfikatów. Nie trzeba szukać korzyści ekonomicznych w interesie dziecka, zabraniając mu robienia tego, co kocha, bo „nie da się na tym żyć”. Nie wszystkie zawody to „pieniądze”, ale nie chcesz podnosić bankomatu, ale szczęśliwą zrealizowaną osobą? I nie zapominajmy, że czasami to, co próbujemy sztucznie „wcisnąć” dziecku w młodym wieku, trochę później często przychodzi naturalnie i harmonijnie.
Mój syn ma doskonały słuch i długie palce jako muzyk. Byłby dobrym pianistą. Ale jako dziecko chciał grać w piłkę nożną i tenisa. Nigdy nie został mistrzem, ale może bez patrzenia złapać jabłko rzucone z innego kąta pokoju. Myślę, że również wynik:). A muzyka, która tak długo rozpalała wyobraźnię mojej mamy, „przyszła” sama – trochę później. I pomimo wszystkich moich przewidywań, ambicji i prób wtłoczenia w niego jak najwięcej (od karate i szermierki po sporty jeździeckie), od piątego roku życia stał się dokładnie tym, kim chciał być - pisarzem. Czy to jest „dochodowy” zawód? Nie wiem, ale na pewno przynosi mu szczęście.
Zalecana:
Rodzic Jest Pojemnikiem. Ważne O Bezpośrednim Rodzicielstwie
Mówisz, że dzieci mnie męczą. Masz rację. Męczy nas fakt, że musimy wznieść się na ich uczucia. Wstań, stań na palcach, wyciągnij rękę. Aby nie urazić. Janusz Korczak Mimo to napiszę. Bo ile stron nie jest napisanych, to pytanie wciąż na nowo staje się kluczowym zagadnieniem w moich wykładach i doradztwie.
„Zasada Matrioszki” W Udanym Rodzicielstwie
Być może najpopularniejszym tematem szukania pomocy psychologicznej są trudności w relacjach rodzic-dziecko (nieposłuszeństwo dziecka, napady złości, kaprysy, chamstwo itp.). Takie trudności najczęściej pojawiają się u matek, a inicjatywa szukania pomocy również w większości przypadków należy do nich.