Zrób Coś! Nasza Anyutka Całkowicie Wymknęła Się Spod Kontroli

Wideo: Zrób Coś! Nasza Anyutka Całkowicie Wymknęła Się Spod Kontroli

Wideo: Zrób Coś! Nasza Anyutka Całkowicie Wymknęła Się Spod Kontroli
Wideo: Team X, Margaret - Pod choinką (Official Video) 2024, Marsz
Zrób Coś! Nasza Anyutka Całkowicie Wymknęła Się Spod Kontroli
Zrób Coś! Nasza Anyutka Całkowicie Wymknęła Się Spod Kontroli
Anonim

Kiedy komunikujesz się z klientami, nieuchronnie dochodzisz do wniosku, że ludzie, którzy cię sobie polecają, są jak mieszkańcy tej samej planety. I np. jeśli ktoś przychodzi do mnie „od Katii, która była emocjonalnie zależna”, już z grubsza rozumiem, z czym będę musiała się zmierzyć i jakie oczekiwania ma koleżanka Katii.

Dziś opowiem wam o planecie „Moje dziecko jest trudnym nastolatkiem”. Przez pewien czas pracowałem z zamkniętym w sobie i raczej trudnym chłopcem, który miał cudowną babcię. Ludmiła Aleksandrowna, Czczona Nauczycielka Rosji, przeszła na emeryturę i opiekowała się wnukami. Wyglądała świetnie, energii było aż nadto, ale trzeźwo powiedziała, że zawód nauczyciela jest trudny i deformuje psychikę: „Nana, gdybym mieszkał we Francji, odmówiliby nawet złożenia zeznań w sądzie. Jestem niewystarczająca. Pracuję w szkole od 35 lat! Siedzę więc z wnukami, aby nie dręczyć uczniów i zachować resztki mojego umysłu…”. I było mi bardzo przykro, że taki wspaniały nauczyciel już nie uczy matematyki…

A oto telefon od Ludmiły Aleksandrownej:

- Nanochka, kochanie, zrób coś! Nasza Anyutka całkowicie wymknęła się spod kontroli…

Już wiem: „nasze” Ludmiła Aleksandrowna nazywała dzieci swoich licznych uczniów, krewnych, przyjaciół, po prostu znajomych - wszyscy byli „jej”.

sb6VFy3os4A
sb6VFy3os4A

Najpierw na przyjęcie przyszła Maria Pietrowna, matka Anyi. Od razu opisała swoje obawy: boi się, że jej córka skłania się ku gejowi. Anya miała czternaście lat. A w tym wieku, kiedy inne dziewczyny flirtują z mocą i głównymi, domagając się nowych strojów, pilnując ich włosów i manicure, Anya zrobiła dokładnie odwrotnie. Nosiła ciężkie męskie buty, wybierała wyłącznie męskie dżinsy, koszule i kurtki oraz strzyżę na krótką fryzurę. Ale przede wszystkim moja mama martwiła się, że Anya „absolutnie, no, absolutnie nie pilnuje swojego wyglądu, może chodzić po domu topless – a tak naprawdę mieszka z nami mój syn, jej starszy brat!”

Mama kontynuowała:

- Z moim synem wszystko w porządku. Studentka IV roku Wydziału Ekonomii Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego. Ale moja córka… Widzisz, mój mąż zmarł dwa lata temu. Umierał ciężko, z onkologii. Anya była bardzo przywiązana do swojego ojca. Oczywiście wiedziała wszystko - zarówno o chorobie, jak io nieuchronnym końcu. Ale w trakcie i po pogrzebie zachowywała się bardzo dziwnie. Nie płakałam, nie smuciłam się, nie chciałam rozmawiać o moim ojcu. W ogóle nie chciałem rozmawiać o tym, co się stało. Najpierw zamknęła się w sobie, potem jakby się rozjaśniła… Zacząłem interesować się „kabalizmem”. I często dziwnie mi podpowiada: „Wkrótce sam wszystko zrozumiesz”.

- Boisz się, że wpadła pod czyjś wpływ? Sekta?

- Wiesz, boję się i nie boję się. Anya jest bardzo twardą dziewczyną, niełatwo ją sprowadzić na manowce. Poza tym nie pracuję, znam cały jej rozkład zajęć i codzienną rutynę, sam przyprowadzam ją do szkoły, odbieram ją. Znam wszystkich jej przyjaciół. Pod tym względem jestem spokojny. Bardziej martwię się o jej wewnętrzny świat. Coś się dzieje z moim dzieckiem, ale nie wiem co.

- Myślisz, że zgodzi się na współpracę z psychologiem? Ma już czternaście lat, sama musi podjąć tę decyzję.

- Nana Romanovna, pamiętasz, pracowałeś z Saszą, wnukiem Ludmiły Aleksandrownej? Nawet wtedy brzęczał o tobie wszystkimi uszami do Anyi. Dlatego sama powiedziała mi: „Jeśli potrzebujesz kogoś, kto kapie mi na mózg, to tylko psycholog Sashy. Ale pójdę do niej sam, bez ciebie”.

cPoVDEz4qvQ
cPoVDEz4qvQ

Pierwsze spotkanie. Annę przyprowadził Sasha, z którą spotykaliśmy się bardzo czule iz radością rozmawialiśmy o tym i owym, śmiała się. Zrobiłem to, aby dziewczyna przyjrzała mi się bliżej. Sama powoli rzuciła na nią krótkie spojrzenia. Rzeczywiście była w chłopięcym ubraniu, z krótką fryzurą i mówiła celowo niegrzecznie. A mimo to – pozostała piękna, urocza, kobieca.

Natychmiast podskoczyłem, gdy tylko nazwałem ją „Anya”, prawie krzyknąłem:

- Mam na imię Anna! Mów do mnie tylko Anna.

Przeprosiłem i powiedziałem, że spróbuję zastosować się do jej warunków:

- Imię mojej siostry jest takie samo jak twoje. Dlatego czasami mogę nieumyślnie wyskoczyć do "Anya", "Anyuta" …

- Staraj się nie skakać! - dziewczyna mi przerwała.

Zaczęliśmy pracę. Najtrudniejszy jest pierwszy okres: zdobyć zaufanie i czekać na ten właśnie punkt wyjścia, kiedy klient się otwiera i mówi, co go naprawdę dręczy. Tożsamość Anny była stosunkowo normalna. Zwykłe oczekiwania i ograniczenia dotyczące wieku i płci, bez zniekształceń. Czułem jej dobry kontakt z ojcem i szacunek, akceptację matki. Powoli analizowaliśmy różne sytuacje z jej koleżankami, szkołą, ocenami – żeby nie tracić czasu na próżno.

W pewnym momencie doszliśmy do konsultacji poradnictwa zawodowego. Dziewczyna przemieniła się na naszych oczach. Bardzo ostro powiedziała mi, że nie potrzebuje takich konsultacji, dokładnie wiedziała, kim zostanie: „śledczym z prokuratury, jak tata”.

Potem Anya zaczęła dryfować. Zaczęła krytykować swoją rodzinę: „Mój brat marnuje czas na nauczanie zupełnie źle. W ten sposób nigdy nie zostanie normalnym ekonomistą! A mama też jest dobra. Wszystko, co robi, to to, że wyjeżdża za granicę, zamiast być bardziej uważnym na swój, choć mały, ale przynoszący stabilny dochód biznes.

Poprosiłem dziewczynę, żeby opowiedziała o swoim ojcu. I otrzymała ostrą odmowę:

- Nie wtrącaj się! To jest moje i nie będę o tym mówił.

- No dobrze, ale wydaje mi się, że masz bardzo bliskie relacje ze swoim ojcem. Dlatego warto zwrócić uwagę na miłość do ojca.

- Nie rozwal mi mózgu! Nie mieszaj się ze mną swoimi hipnotycznymi sztuczkami! Nic ci nie powiem, dopóki…

- Jakie pożegnanie, Anno?

- Dopóki tata nie wróci.

- Wróci ?! Czy stamtąd wracają?

- Ty też nazywasz siebie psychologiem! Całkowicie nieświadomy porządku świata, liczb, liczb, wydarzeń …

Okazało się, że dziewczynę porwał jakiś ruch, którego tak naprawdę nie rozumiałem. Na pogrzebie ojca spotkała dwie panie, które nazywały siebie „kabalistkami”. Powiedzieli Annie, że wkrótce na świecie nastąpi wydarzenie, w wyniku którego zmarli odrodzą się. Pocieszyli ją więc i uspokoili. Potem dziewczyna widziała ich kilka razy - pokazali jej kilka liczb i obliczeń. Do obiecanego powrotu pozostało 5 miesięcy…

RBi_X98FPVA
RBi_X98FPVA

Mamy to. Oto jest. Oto węzeł. Jak się do niego dostać? Jak wytłumaczyć tej dziewczynie, że tatusia nie będzie, że nie wróci? Jak sprawić, by zareagowała na swój smutek? Jakie słowa znaleźć do perswazji? To taka piękna bajka. Bajka, którą żyła od dwóch lat.

- Anno, powiedz mi, czy to twoje zachowanie - żeby zachować kontrolę nad rodziną do powrotu taty? Więc jesteś trochę tatą? Czy chcesz doprowadzić swojego brata do rozsądku, aby skierować mamę we właściwym kierunku?

- TAk. Wiesz, jestem zmęczony. Zostało bardzo niewiele …

- Dobry. Tata wróci. A co on zobaczy? Karykatura siebie. Gdzie jest jego córka? Czy naprawdę myślisz, że nie będzie chciał cię widzieć - i ostrożnie dodał: - Anyuta …

Dziewczyna nie przerwała mi po raz pierwszy:

- Wiesz, jako "Ania" jestem bardzo słaba. Potem będę musiał ryczeć przez pozostałe pięć miesięcy…

Chwyciłem cienką nitkę i nie wiedziałem, jak tego nie przegapić.

Anya i ja zaczęliśmy przywracać czas od momentu, gdy rodzina dowiedziała się, że tata jest chory. Poprosiłem dziewczynę, aby przypomniała sobie całą chronologię wydarzeń. Nie stawiała oporu. W końcu posiadałem już jej sekret - a teraz, gdy ktoś o tym wiedział, stało się jej łatwiej.

Anna przyszła na następną konsultację w bluzie dziewczęcej, chociaż wszystkie w tych samych dżinsach i butach. Ale z innym plecakiem.

Zaczęliśmy pamiętać. Anna jest córką tatusia, uwielbiali się przez całe życie. Tata często mówił, że bardzo kocha swojego syna, ale Anya jest najważniejszą osobą w jego życiu, że może żyć bez wszystkiego i wszystkich na świecie, ale nie bez córki.

Anya i jej brat od razu zauważyli, że tata zbladł, schudł, a jej rodzice jakoś szeptali o czymś źle. Brat został poinformowany o tym, co się wydarzyło dość szybko, Anya dowiedziała się dopiero po pewnym czasie. Tata rozmawiał z nią bardzo szczerze:

- Zdarza się. Prawdopodobnie nadszedł mój czas. W ogóle tego nie chcę. Ale musisz to zaakceptować. Zróbmy razem wszystko, o czym marzyliśmy. Jest na to całe sześć miesięcy. A to jest 180 dni. A to dużo!

Anya wpadła w histerię, nie chciała go słuchać, nie wierzyła, że lekarze są bezsilni, zażądała, aby zamożni dziadkowie płacili za drogie leczenie ojca w niemieckiej klinice. Ale to wszystko na nic – werdykt był ostateczny.

Tata dużo czasu spędzał z córką, rozmawiał, oglądał film, czytał z nią książki, a kiedy czuł się stosunkowo dobrze, oboje gdzieś pojechali. Często powtarzał ten żart:

- Anechka, nigdy nie widziałem, jak gotujesz barszcz i grasz Elizę Beethovena. Ale bardzo się cieszę, że mam taką dziewczynę jak ja - psotną, mądrą, wesołą, choć bez barszczu i fortepianu.

aC0fnDAX04w
aC0fnDAX04w

Anya postanowiła zaskoczyć tatę. Po tygodniu zajęć z Ludmiłą Aleksandrowną w jej kuchni uroczyście zaprosiła ojca do kuchni już w domu. Posadziła go na wygodnym fotelu i po mistrzowsku ugotowała barszcz - od początku do końca, tak jak lubił tato.

To nie wszystko… Dwa piętra niżej mieszkał nauczyciel ze szkoły Gnessin. Anya podeszła do niej i wyznaczyła zadanie:

„Muszę zagrać w Elizę za miesiąc. Nie znam muzyki i nie będę się ich uczyć. Absolutnie nie obchodzi mnie, jak to robisz. Mam pieniądze, zapłacę ile potrzebuję. Ale muszę grać!

Dwadzieścia dni później zagrała Elizę dla taty. Wtedy powiedział:

- Teraz mogę umrzeć w pokoju. Jestem najszczęśliwszym ojcem na świecie, bo spełniły się wszystkie moje marzenia.

Powiedziawszy to, Anya wybuchnęła płaczem. Nie zatrzymałem jej …

- Nana Romanovna, czy on wróci?

- Nie, Anh, on nie wróci.

- Ale dlaczego? W końcu wszystko do siebie pasuje. A te ciotki wszystko mi wyjaśniły.

- Anya, on nie wróci.

- Tylko nie mów mi bzdur, że "on na zawsze jest w moim sercu"!

- Nie, Anh. Nie powiem tego, co już jest jasne.

- Przejdzie?

- To wieczny ból, dziewczyno. Musisz nauczyć się z tym żyć.

- Nie wierzę ci! Nie wierzę! Nie wierzę! Często czuję go obok siebie. Wiesz, po pogrzebie usiadłem i spojrzałem na jego zdjęcie. Chciałem trochę płakać. Wszyscy mówili mi, że to źle, że powinnam płakać… Patrzyłam na jego fotografię i nagle poczułam, jak mnie całuje. Prawda! Był nawet mokry na policzku… Czuję to… No nie milcz, powiedz coś!

- Anya, nie ma go. Wyszedł szczęśliwy. Puść …

Anya zachorowała - poważnie, z udręką, z wysoką gorączką. Jej ciało w końcu przyjęło tę straszną wiadomość: że papieża już nie będzie. Bajka się nie wydarzy. I nawet w tym stanie przyszła do mnie, mówiąc, że tylko ze mną może być Anya, Anyuta może być słaba. I może sobie pozwolić na płacz.

Po wyzdrowieniu Anya przyniosła rodzinny album ze zdjęciami ojca, matki, brata. Długo im się przyglądaliśmy. Było wiele oficjalnych zdjęć mojego ojca …

Zapytałem dziewczynę:

- Anya, ale tata na pewno nie myślał tylko o barszczu i Beethovenie? Jestem pewien, że taki twardy ojciec miał plany dotyczące twojego zawodu. Ale na całe życie nie wierzę, że marzył, żebyś został starszym śledczym prokuratury, tak jak on!

- Och, Nana Romanovna, nawet o tym nie powiem. Miał takie dziewczęce sny!

- Już wstrzyknij!

- Chciał, żebym został krytykiem sztuki. Krytyk filmowy.

- Ach, chcesz zgadnąć? Marzył o zostaniu krytykiem filmowym, prawda? Czy analizowałeś filmy?

- TAk. Kochał melodramaty i trochę się tego nieśmiał…

- Możesz wybrać coś własnego. Myślę, że byłby zadowolony z każdego z twoich zawodów. A oto kolejny, Anh. Zdejmij swoje okropne buty! Oni są straszni!

- Czy oferujecie szpilki? Nigdy!

- No, nie tak radykalnie… Ale możesz coś podnieść!

- I Ty też! Mama przywiozła całą stertę ubrań z Włoch…

- Ach, przynieś to! Przynajmniej spróbujmy.

- Cóż, Nana Romanovna, jesteś psychologiem czy kim? Jakie ubrania?! Porozmawiajmy poważnie.

- Nieważne, chodź!

Po chwili przyszła do mnie mama Ani. Powiedziała, że w końcu zobaczyła w swoim dziecku dziewczynkę - wzruszającą, piękną, przyjemną. I że Anya często przychodzi do gabinetu taty i dużo płacze. A ostatnio po raz pierwszy odwiedziłem ojca przy grobie: długo siedziałem i rozmawiałem z nim o czymś.

Czas na rozstanie się z Anyą. Do obiecanego terminu „zmartwychwstania” pozostały dwa miesiące.

Pamiętam, jak dziewczyna powiedziała do mnie:

- O dziwo wydaje mi się, że tata wciąż zmartwychwstał. Na mój własny sposób. Jest gdzieś za moimi plecami. I czuję się chroniony przez jego miłość. Teraz wiem, że już nigdy go nie zobaczę. Jak tam mówisz, Nana Romanovna: „Najkrótsze, ale najtrudniejsze zdanie na świecie:„ Tak jest”. I musisz to wymówić … znowu płaczę …

- "Z otwartymi oczami" Anna. Anyuta …

Ilustracje: artysta Silvia Pelissaro

Zalecana: